Papszun do sędziego: Przyjeżdżacie na Legię i się boicie
Wobec kontuzji Szymona Marciniaka mecz na szczycie ligi poprowadził Piotr Lasyk z Bytomia. W drugiej połowie przy wyniku 2:1 dla Legii odwołał jedenastkę dla Rakowa. Po analizie VAR stwierdził, że odbierający piłkę Bartosz Slisz nie sfaulował Giannisa Papanikolaou, chociaż po zagraniu rzeczywiście trafił go boleśnie w nogę.
Z tą i inną decyzją nie potrafił się pogodzić szkoleniowiec Rakowa. Po ostatnim gwizdku, gdy emocje jeszcze buzowały, w tunelu prowadzącym do szatni zaczepił jednego z asystentów Lasyka: - K***a, jak wy pracujecie, tyle pi***licie na tych szkoleniach, a przyjeżdżacie na Legię i się boicie - miał wypalić Papszun cytowany przez Samuela Szczygielskiego, dziennikarza Meczyków.
Na oficjalnej konferencji Papszun ponownie podjął wątek sędziowania. Mówił jednak już w bardziej wyważony sposób: - Nie wiem, dlaczego rzut karny został anulowany. Chyba nie będę już uczestniczył w szkoleniach, dopiero co pokazywali nam taką sytuację. Nierozważne zachowanie, "jedenastka", żółta kartka, potem cofnięta decyzja - przypomniał Papszun.
Na liniach sędziego Lasyka wspomagali Krzysztof Myrmus i Adam Kupsik, arbitrem technicznym był Albert Różycki, natomiast za VAR odpowiadał duet Paweł Malec - Marcin Borkowski.
Raków nadal ma wszystko w swoich rękach
Porażka oznacza, że Raków roztrwonił część wypracowanej przewagi. Ma już tylko i aż sześć punktów nad Legią. W Warszawie przegrał dopiero trzeci raz w sezonie - pierwszy od września.
Mimo sobotniego niepowodzenia Raków nadal rozdaje karty. Od Legii zgromadził więcej punktów i dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu prowadzi także w meczach bezpośrednich.
- Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Rywalizacja trwa - zaznaczył Papszun na konferencji prasowej.
EKSTRAKLASA w GOL24
"Do końca". Oprawa na meczu Legia Warszawa - Raków Częstocho...
