Girona - Barcelona 4:2 (1:2)
Spotkanie 34. kolejki hiszpańskiej ekstraklasy rozpoczęło się wręcz pasjonująco w Katalonii. Girona podejmowała Barcelonę z Robertem Lewandowskim w pierwszym składzie. Drużyna Polaka szybko objęła prowadzenie za sprawą Andreasa Christensena, który oddał soczyste uderzenie sprzed pola karnego w 3. minucie meczu.
Jednak tak szybko jak Barcelona bramkę strzeliła to również i straciła. Artem Dovbyk rywalizujący z Lewandowskim o koronę króla strzelców bardzo szybko odpowiedział, bo już minutę później. Ukrainiec sfinalizował błyskawiczną kontrę gospodarzy i na tablicy wyników widniał po raz kolejny remis - tym razem bramkowy.

Dalej ciosy wyprowadzali jedni i drudzy. Bardziej konkretni byli jednak podopieczni Xaviego Hernandeza. Brakowało po prostu szczęścia. Aż w końcu w doliczonym czasie gry po faulu na Yamalu "Duma Katalonii" zyskała rzut karny. Do "jedenastki" podszedł oczywiście nie kto inny jak Robert Lewandowski. Polak uderzył bezbłędnie i zmylił golkipera rywali. Napastnik tym samym strzelił 17 bramkę w lidze i nadal liczy się w walce o koronę króla strzelców.
Na przerwę w konsekwencji koledzy Lewandowskiego schodzili z jednobramkowym (2:1) prowadzeniem na stadionie Girony. Wtedy Real jeszcze nie był oficjalnie mistrzem Hiszpanii.

Co zrobiła Barcelona po przerwie? Dwa gole jeden po drugim dla Girony!
Druga połowa zaczęła się katastrofalnie dla drużyny Xaviego. Podopieczni hiszpańskiego szkoleniowca w odstępie - uwaga - dwóch minut stracili dwie bramki. Najpierw w 65. minucie Artem Dovbyk zapoczątkował kontrę Girony i wystawił piłkę skrzydłowemu Portu, który musiał już tylko dopełnić formalności dostawiając stopę. Miał przed sobą pustą bramkę i kibice gospodarzy mogli się cieszyć z uzyskania kolejnego remisu w tym meczu.
Podział punktów to jednak było za mało. Kilka chwil później ładną, koronkową akcję skończył Miguel Guttierez, który ośmieszył bramkarza Marc-Andre ter Stegena. Potem wydarzyło się coś jeszcze bardziej kosmicznego. Kolejna akcja gospodarzy. Portu dopadł do piłki i oddał soczyste uderzenie sprzed pola karnego. Strzałem z woleja skrzydłowy nie dał żadnych szans niemieckiemu bramkarzowi.

Girona będzie grać w Lidze Mistrzów. Co za historia!
W doliczonym czasie gry do podstawowych 90 minut to podopieczni Michela atakowali, a Barcelona postawiona pod ścianą się broniła. Najpierw po kapitalnym dograniu Portu - Jules Kounde wybił piłkę z linii bramkowej, kiedy strzelał Dovbyk. A potem skutecznie interweniował Ter Stegen. Golkiper końcówkami palców uratował swoją drużynę od większej kompromitacji.
Na domiar złego dla drużyny prowadzonej przez Xaviego - w przypadku braku drugiego miejsca w ligowej tabeli (Girona sobotnim zwycięstwem przeskoczyła ich w tabeli) Barcelony zabraknie na rozgrywanym w Arabii Saudyjskiej Superpucharze Hiszpanii. Tym samym ominie ją zarobek rzędu blisko 9 mln euro premii od Królewskiej Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej.
Girona - Barcelona 4:2 (1:2)
- Bramki: Artem Dovbyk 4', Portu 65', 74', Miguel Guttierez 67' - Andreas Christensen 3', Robert Lewandowski 45+1'
- Żółte kartki: Jules Kounde 28', Ronald Araujo 39', Sergi Roberto 43'
- Sędzia: Alejandro Fernandez (Hiszpania)]
- Stadion: Estadi Montilivi
Jakub Kamiński zaliczył asystę w meczu Wolfsburg - Darmstadt
Pogoń Szczecin - Wisła Kraków: porównanie składów przed wiel...
