Koronawirus jest znacznie groźniejszy niż do niedawna uważano, przyznają pracownicy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) - podaje stacja CNBC.
ZOBACZ TEŻ INNE INFORMACJE O KORONAWIRUSIE SARS-CoV-2:
- Czy zamawiając z AliExpress można zarazić się koronawirusem?
- Sekta rozpętała epidemię koronawirusa
- Dzieci tajnymi nosicielami koronawirusa?
- Chiny: zniszczą górę banknotów, by powstrzymać koronawirusa
- Ile prawdy jest w teoriach spiskowych nt. koronawirusa?
- Nad Wuhan unosi się tajemnicza mgła. To "smog śmierci"
Eksperci WHO twierdzą bowiem teraz, że odsetek tych, którzy umierają zakażeni koronawirusem wynosi 3,4 procent.
Poprzednie szacunki tej organizacji mówiły o poziomie śmiertelności na poziomie dwóch procent zakażonych.
- Na całym świecie około 3,4 procent zgłoszonych zachorowań na COVID-19 kończy się zgonem – mówił dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus podczas niedawnego briefingu prasowego w siedzibie organizacji w Genewie.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu pracownicy Światowej Organizacji Zdrowia mówili, że śmiertelność COVID-19 może być różna i wynosi od 0,7 proc. do 4 proc., w zależności od jakości systemu opieki zdrowotnej, w którym dany pacjent jest leczony.
Na początku wybuchu epidemii w chińskim mieście Wuhan pod koniec ubiegłego roku pracownicy Światowej Organizacji Zdrowia szacowali, że śmiertelność zakażonych koronawirusem wynosi 2,3 proc.
COVID-19 – obalamy 10 mitów na temat koronawirusa SARS-CoV-2
- Jest to wyjątkowy wirus z unikalnymi funkcjami - przyznaje Tedros Ghebreyesus. Cały czas poruszamy się po nieznanym dla nas terenie.
Z kolei dr Mike Ryan, dyrektor wykonawczy programu ratownictwa zdrowotnego WHO, dodaje, że mamy do czynienia z chorobą, na którą nie mamy szczepionki, na ma żadnego leczenia, nie do końca rozumiemy jak ona się przenosi, nie wiadomo też skąd wspomniane różnice w śmiertelności w zależności od poszczególnych przypadków.
Pozytywne jest natomiast to – jego zdaniem- że tam gdzie wprowadzono bardzo ostre środki walki z epidemią widać, że wirus jest powoli tłumiony - dodał Ryan.
Koronawirus z Chin. Co już wiemy o wirusie? Objawy, leczenie...
W czarnych barwach widzi przyszłość, jeśli chodzi o rozwój koronawirusa amerykański lekarz, który jest na pierwszej linii walki z tą epidemią. Jego zdaniem szybkie rozprzestrzenianie się śmiertelnego wirusa wzrosło już do poziomu „wybuchu” - a być może nawet „pandemii”.
Dr Anthony Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych oraz członek grupy zadaniowej do zwalczania koronawirusa wyznaczonej przez Biały Dom, powiedział NBC Nightly News „Richard Engel Monday”, że koronawirus, który zaraził w Stanach Zjednoczonych około sto i uśmiercając sześć osób w tym kraju - to „sytuacja ewoluująca”.
- Mamy do czynienia z wyraźnie pojawiającą się chorobą zakaźną, która osiąga obecnie rozmiary epidemii i prawdopodobne rozmiary pandemii, bo przecież choroba rozprzestrzeniania się w wielu regionach świata.
Fauci przestrzega wszystkich, w tym opinię publiczną, by nie porównywano koronawirusa z grypą sezonową, bo takie błędne traktowanie zagrożenia może mieć fatalne skutki dla nas wszystkich.
Jak uchronić się przed koronawirusem? Porady ekspertów
- Kiedy mamy z zupełnie nowym wirusem, z którym nikt wcześniej nie miał do czynienia, tym samym w walce z nim nie mamy żadnego doświadczenia, oznacza to, że ma on otwartą drogę do rozprzestrzeniania się – mówił Fauci.
Ten lekarz ostrzega również przed alarmującym poziomem umieralności z powodu koronawirusa, co niemal w tym samym czasie ogłosili eksperci Światowej Organizacji Zdrowia.
Nawet gdyby śmiertelność zakażonych koronawirusem spadła tylko do jednego procenta, to i tak będzie to bardzo duże zagrożenie, dodaje medyk, który przypomina, że jest on kilkanaście razy bardziej śmiertelny niż standardowa grypa, którą mamy zawsze w tym sezonie, dodał.
Obawy związane z rozwojem koronawirua nie spowodowały jeszcze żadnych znaczących ograniczeń, jeśli chodzi o imprezy masowe w Stanach Zjednoczonych, ale zdaniem Fauciego zdecydowanie nie jest to wykluczone i to już w najbliższej przyszłości.
- Musimy przynajmniej zastanawiać się nad groźbą wybuchu epidemii koronawirusa w naszym kraju - powiedział ten lekarz.
Oznaczałoby to prawdopodobnie konieczność tymczasowego zamknięcia szkół, zmuszania ludzi do pracy w domach (jeśli to tylko możliwe), odwoływanie spotkań i imprez, w których uczestniczy dużo osób. To także konieczność odwoływanie wielu podróży, aby nie trzeba było w samolocie przebywać przez kilka godzin z grupą ludzi, którzy mogą nas zarazić.
CZYTAJ TEŻ O PIERWSZYM POTWIERDZONYM PRZYPADKU KORONAWIRUSA W POLSCE:
