Wzięłam udział w Marszu Miliona Serc. Wrażenia? Stan kampanii permanentnej zdążył zmęczyć już wszystkich. Nie tylko partie, ale i elektorat wydają się łapać zadyszkę.
Podobnie jednak jak i w przypadku poprzedniego wydarzenia, i dzisiaj Donaldowi Tuskowi udało się przyciągnąć na organizowane przez KO wydarzenie nie tylko zwolenników KO, ale i innych ugrupowań opozycyjnych. Czy jest to jednak w stanie zagwarantować największej partii opozycyjnej zwycięstwo w nadchodzących wyborach parlamentarnych?
Marsz Miliona Niezadowolonych
Moje wrażenie potwierdziły osoby, z którymi udało mi się porozmawiać podczas marszu. Młodego mężczyznę w rudej peruce zapytałam, co symbolizuje przybranie głowy, które na sobie miał:
- To jest symbol otwartości. Ludzie są pozytywni, otwarci na świat, otwarci na zmianę, na dobrą, suwerenną, demokratyczną Polskę
– słyszę w odpowiedzi, która nieco mnie zaskakuje. Osób w rudych perukach widzę podczas marszu sporo. Czy nie chodzi czasem o „ekipę Ryżego” i o solidarność z samym Donaldem Tuskiem?
- Oczywiście. Jest to tego typu nawiązanie. Ale jak wspomniałem, rude peruki symbolizują otwartość i to, że jesteśmy pozytywnie nastawieni do wszystkich i chcemy takiej właśnie pozytywnej Polski
– odpowiada mój rozmówca. Drążę dalej – próbuję dociec, co skłoniło młodego człowieka do udziału w Marszu Miliona Serc i na kogo zamierza głosować w nadchodzących wyborach 15 października:
- Uczestniczę w Marszu jako łącznik trzech pokoleń. Misja zlecona przez babcię, by wspólnie z dziadkiem i ciocią wybrać się na marsz jest właśnie realizowana. Jestem kierowcą. A oprócz tego wspieram również demokratyczne rządy, które mam nadzieję nastaną w Polsce 15 października
– odpowiada mi chłopak.
- Waham się, na kogo zagłosować. Rozważam KO i Trzecią Drogę
– dodaje.
Marsz Donalda Tuska. Czy na pewno?
Po tej rozmowie czuję się nieco zagubiona. Rude peruki, jawnie nawiązujące do słów Jarosława Kaczyńskiego: „Donald Tusk, prawdziwy wróg naszego narodu. (...) Pamiętajcie o tym ryżym, pamiętajcie, bo to jest dzisiaj największe zagrożenie dla Polski”, dla mnie były czytelnym znakiem, że osoby noszące je, zdecydowanie stoją po stronie Donalda Tuska i to dla niego przyszły na marsz. Nie mogąc pozostać z tym dysonansem poznawczym, zagajam koleją grupę „ryżych”. Tym razem trafiam na osoby w wieku 60+. Mają ze sobą transparent o tajemniczej treści: „Nie ma takiej rury, której nie można odetkać”. O co chodzi?
- Tu jest awers i rewers – pokazują mi dzierżyciele transparentu. Faktycznie, po drugiej stronie znajduje się wyjaśnienie tajemniczego hasła:
- Zator w szkolnictwie, zablokowane KPO i zablokowana służba zdrowia. To powiedział, proszę pani, Jan Kobuszewski w Kabarecie Dudek. „Nie ma takiej rury, której się nie da odetkać”
– mówi mi jedna z ubranych w rudą perukę emerytek.
- Ale to tekst Jonasza Kofty! - dodaje inna, także „rudowłosa”.
Peruki intrygują mnie. Pytam, na kogo będzie głosować cała grupa.
- Jesteśmy między Lewicą o Koalicją Obywatelską. Ale na pewno nie zagłosujemy na PiS
– odpowiada mi jedna z pań.
- Ja głosuję na KO tylko po to, by odsunąć PiS od władzy, ale jeśli chodzi o poglądy, to skrajna Lewica mi już nie pasuje
– mówi młodszy mężczyzna, którego grupa, wcześniej, wśród śmiechów, określiła jako „kierowcę”. Na koniec dodają, że są przekonani, że to opozycja wygra nadchodzące wybory. Inaczej by ich tu nie było, a „tylko wiara czyni cuda”.
- I kto to mówi? Agnostycy i ateiści… - emeryci wybuchają śmiechem.
Emeryci: nikt nam nic nie dał
Podobnie jak 4 czerwca, w tym marszu zdecydowanie nadreprezentowana jest grupa wyborców w wieku 50+. Jednak w przeciwieństwie do czerwcowego spędu, tym razem w powietrzu czuć o wiele większe zacietrzewienie.
- Cham…! - rzuca w powietrze emerytka o zaciętym wyrazie twarzy na widok transparentu z podobizną Stanisława Piotrowicza, opatrzoną jego rzekomym cytatem: „Proszę pamiętać, że w telewizji publicznej nie mówimy do osób inteligentnych”. Nikt już nie pamięta o tym, że słowa takie nie padły, a Piotrowicz sformułował swoje zdanie o TVP zupełnie inaczej. Transparent staje się jednak przyczyną dalszych żartów:
- Precz z komuną! Precz z komuną!
- skanduje jeden z mężczyzn, rytmicznie poruszając podobizną Piotrowicza w górę i w dół. Ruchom wtóruje śmiech licznie zgromadzonych – głównie emerytów.
- Sam był w PZPR! Za kogo się dziś ma? - słychać okrzyki.
Polska starzeje się – to fakt. Prawo i Sprawiedliwość wiele swoich programów adresowało do osób starszych. Jednak emeryci, obecni na Marszu Miliona Serc, nie czują się beneficjentami „dobrej zmiany”.
– Ludzie liczyć nie potrafią. Im się wydaje, że ten rząd im coś dał, że niby 13 i 14 emerytura… Tylko że przez to, co się w kraju dzieje, nie widzą, że kupują ich za ich własne pieniądze i zabierają im pierwszą, drugą i trzecią emeryturę
- mówi jeden z emerytów, obecnych wraz z żoną na Marszu Miliona Serc. Mają ze sobą flagę Unii Europejskiej. Odpoczywają oparci o fasadę jednego z budynków na trasie.
- Elektorat emerytów jest liczny. Oni nie liczą i głosują potem na PiS. Ciemnota taka, zwłaszcza na wsiach
– kończy starszy mężczyzna. W jego głosie słychać wyraźną pogardę.
Od stu tysięcy do miliona: ile osób poszło w Marszu Miliona Serc?
Masz Miliona Serc przeszedł w niedzielę przez ulice polskiej stolicy. Ile osób szło w marszu? Szacunki różnią się w zależności od tego, kto liczy. Szef Platformy Obywatelskiej upiera się, że ludzi spokojnie było około miliona. Policja, na pół godziny przed oficjalnym rozpoczęciem marszu, mówi o 100 tysiącach spacerowiczów. I wobec tych rozbieżności moi rozmówcy mają swoją teorię:
- Trzeba oglądać media z tej drugiej strony – mówią. „Z tej drugiej strony” oznacza „media niepubliczne”.
- Kogo słuchaliśmy w PRL-u, by dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się na świecie? Skąd przemawiał Gomułka i Cyrankiewicz? Z TVP!
- konkluduje emeryt. Nie jest osamotniony. Wtórują mu młodsi, których oceniam na czterdziestoparolatków:
- Żeby w PRL-u dowiedzieć się, co było słychać na świecie, mój ojciec i dziadek słuchali BBC! - oświadcza jedna z uczestniczek marszu.
Konkretów brak
Grupa dzierżąca transparent przyszła na marsz z konkretnymi zarzutami. Jak się jednak okazało, to rzadkość. Większość osób, z którymi rozmawiałam, manifestowała po prostu własne niezadowolenie z bieżącej sytuacji.
- Do przyjścia na marsz skłoniła nas sytuacja w kraju.
- Długo by wymieniać, co było dla nas najbardziej alarmujące. Wszyscy wiedzą, o co chodzi.
- Osobiście, to już nie chcę używać brzydkich słów, ale sytuacja gospodarcza. Przecież to dramat jakiś jest. Nie wspomnę o aferach... Można by było książkę napisać.
- Pewnie są już napisane! Szkice już pewnie powstały.
- Ale co tu dużo gadać? Osiem lat i wystarczy tego szaleństwa.
- Ciężko to ładnie określić, co mnie oburzało przez ostatnich osiem lat. Nasz prezes – przeszkadza tylko, zamiast działać dla kraju, dla dobra Polski. I tyle. Cóż mogę więcej powiedzieć?
- Do przyjścia na marsz skłoniły nas tak naprawdę pobudki patriotyczne. Ta władza niszczy nam kraj od ośmiu lat. Chyba wymagamy od siebie jakiejś postawy, która powinna… Wszyscy, każdy, kto ma rozum, powinien przyjść i demonstrować swoje poglądy w jakiś sposób, żeby zachęcić innych do tego i przekonać, że myślą prawidłowo, a nie że są z tym sami.
- Uważam, że dzieje się zbyt dużo zła, a mało dobra. Po prostu to jest moment, żeby to zmienić. Nie może tak być.
- Przede wszystkim ograniczenie wolności i praw człowieka. I kobiet, i mężczyzn – po prostu wszystkich.
- Niszczą. Niszczą gospodarkę. W ogóle nie wspierają Polaków i mentalnie niszczą ludzi przez swoje działanie. Przez swoją prywatę wpływają negatywnie na całe społeczeństwo. Nie tylko pod względem politycznym, ale mentalnie – niszczą nas jako naród.
- Różnice wykorzystują po to, by skłócić Polaków.
- Wykorzystują do tego Kościół. Wykorzystują go, by kupczyć razem z nimi.
- Chcą nas wyprowadzić z Unii. Nie ma w tym nic dobrego tak naprawdę.
- Jesteśmy za biednym krajem, żeby móc cokolwiek bez Unii. Nie możemy sami prowadzić gospodarki, bez Unii Europejskiej, i istnieć na arenie międzynarodowej. No niestety.
- Ci kretyni mówią jedno, a robią drugie.
- Ziobrze się udało, bo leniwi posłowie nie przyszli na głosowanie. A tak miałby Trybunał Stanu.
- Wtedy, kiedy Polska budziła się, dziesięć milionów ludzi zapisało się do tej wielkiej, wspaniałej „Solidarności”. Wtedy, kiedy rodziła się ta wielka, pozytywna emocja. Pamiętacie na przykład Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Z dziesięć milionów ludzi też wychodziło każdego stycznia na ulicę. Pamiętacie ten dzień, kiedy nasz prezydent, Rafał Trzaskowski, zdobywszy 10 milionów głosów, obudził naszą nadzieję? Tej siły już nic nie zatrzyma. Ten olbrzym się obudził! Niech tam nikt u góry nie ma złudzeń, w szeregach władzy. Ta zmiana jest nieuchronna! - perorował ze sceny lider marszu, Donald Tusk.
- Idziemy w tym marszu po zupełnie nową Polskę. Widzę, że miliony się obudziły! - kontynuował Rafał Trzaskowski.
- Idziemy w kierunku Polski, która jest tolerancyjna, która jest różnorodna, która jest europejska i która jest uśmiechnięta!
- mówił niedoszły prezydent Polski.
Gdzie jest pani Joanna?
Narracja Platformy Obywatelskiej o tym, że Marsz Miliona Serc jest wielką demonstracją niezadowolonych, odniosła sukces. Nikt już nie pamięta, kiedy i z jakiej okazji ogłoszone było to wydarzenie. Pani Joanna, której historia aborcji i potraktowania przez policję poruszyła w połowie lipca opinię społeczną i stała się pretekstem do ogłoszenia wielkiej październikowej manifestacji, na Marsz w ogóle nie została zaproszona. Ani przez KO, ani przez Lewicę, której posłanki broniły podczas parlamentarnego zespołu praw kobiet.
Pozostaje jednak faktem, że najwięcej konkretów programowych, które mogłyby trafić do potencjalnych wyborców, ze sceny wygłosił Włodzimierz Czarzasty, jeden z liderów Nowej Lewicy. Poza przekazem jawnie antyklerykalnym, w jego przemówieniu udało mu się przekazać postulaty Nowej Lewicy. Nie sposób nie docenić tego zagrania: Lewica, ciesząca się mniejszym zainteresowaniem niż Koalicja Obywatelska, wyraźnie zaznaczyła podczas Marszu Miliona Serc swoją obecność i dotarła ze swoimi postulatami do szerokiej rzeszy wyborców.
- Chcę, żeby nikt nam nie ingerował w kulturę. Żeby nikt nam nie mówił, że jesteśmy świniami, kiedy jesteśmy w kinie. To jest skandal! Chcę, żeby kultura była wolna!
- krzyczał ze sceny Włodzimierz Czarzasty, nawiązując do głośnego ostatnio filmu Agnieszki Holland „Zielona Granica”.
Robert Biedroń, który przemawiał po Czarzastym, zwrócił się bezpośrednio do kobiet.
- Dziewczyny, jesteście gotowe? Zatem apel do wszystkich naszych dziewczyn, przyjaciółek, żon: dziewczyny, idźcie na wybory! - krzyczał Robert Biedroń.
- A wy, faceci, bądźcie solidarni. Zróbcie to dla waszych synów i dla waszych córek. Jesteście gotowi? 15 października zwyciężymy! Do przodu! - mówił Robert Biedroń.
Liczyłam na to, że któryś z liderów Nowej Lewicy wystąpi w towarzystwie pani Joanny. Ta jednak okazała się „wielką nieobecną” całego spędu.
- Mam wrażenie, że w momencie, kiedy marsz został ogłoszony, to przestało chodzić o mnie czy o prawa reprodukcyjne kobiet, a najważniejsza stała się przepychanka z PiS-em
– powiedziała na antenie radia Tok FM Joanna Parniewska. Dzień przed marszem była obecna w Warszawie – wzięła udział w manifie "Aborcyjna koalicja, a nie Kościół i policja".
Trudno pozbyć się takiego wrażenia, gdy Marsz Miliona Serc, dedykowany kobiecie, otworzyli sami mężczyźni, a zabrakło tam tej, której historia stała się pretekstem do ogłoszenia wydarzenia. Zamiast niej głos dostała jedna z kandydatek KO w nadchodzących wyborach.
Jej wystąpienie trwało niewiele więcej niż minutę.
aj

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?