Migranci, relokacje i prawo do azylu, to dziś najważniejsze hasła w europejskiej polityce

Agaton Koziński
Wideo
od 12 lat
Donald Tusk, zapowiadając możliwość zawieszania prawa do azylu, wywołał konsternację. Przyjęta kilka dni później strategia migracyjna tak daleko nie idzie, ale też pokazuje, że migracja jest dziś postrzegana jako problem, nie szansa. Podobną zmianę widać w całej UE

To właściwie tak jakby Rafał Trzaskowski na miesiąc przed wyborami prezydenckimi zdecydował się udzielić wywiadu telewizji Republika. Kamala Harris w środę - na trzy tygodnie przed datą wyborów w USA - zdecydowała się przyjąć zaproszenie na rozmowę na antenie konserwatywnej stacji Fox News. Cel prosty: próba pozyskania wyborców prawicy, którzy są rozczarowani faktem, że nominację Republikanów otrzymał Donald Trump. Ale prowadzący wywiad dziennikarz tego zadania Harris ułatwiać nie miał zamiaru. Już w pierwszym pytaniu zapytał ją o to, ilu nielegalnych migrantów przekroczyło granicę USA w czasie prezydentury Joe Bidena. W kolejnym wymienił listę młodych kobiet, które w ostatnim czasie zostały zamordowane przez migrantów przebywających w Stanach Zjednoczonych bez odpowiednich papierów. Mocniej się nie dało.

Jeśli Trump wygra w USA, to właśnie dlatego, że Amerykanie uważają, że to on skuteczniej niż Demokraci jest w stanie zadbać o szczelność granic w ich kraju - tegoroczne wybory za oceanem są zdominowane przez ten temat. Ale w Europie jest bardzo podobnie. Dziś w kolejnych krajach europejskich kwestia migracji zdominowała politykę. Im ktoś mocniej mówi o tym, że napływ migrantów do Europy należy zatrzymać, tym na większe zainteresowanie wyborców może liczyć - a jego ugrupowanie na lepszy wyborczy wynik. Dlatego ten temat znajduje się coraz wyżej w politycznej agendzie. Także w Polsce.

Co z tym azylem?

Temat wrócił w ostatnią sobotę podczas konwencji Platformy Obywatelskiej. Przemawiając w jej trakcie Donald Tusk zapowiedział przyjęcie przez rząd strategii migracyjnej. - Jednym z elementów strategii migracyjnej będzie czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu i będę się domagał uznania w Europie dla tej decyzji - mówił premier, podkreślając, że chce wprowadzić takie zmiany w prawie, które umożliwią ograniczenie nielegalnej migracji w Polsce do absolutnego minimum. I zaznaczał, że będzie dążył do zatwierdzenia tych decyzji na szczeblu UE. - Musimy dążyć do wypracowania europejskiego rozwiązania, które będzie odporne na hybrydowe ataki Putina i Łukaszenki, bez uszczerbku dla naszych wartości. Nie możemy pozwolić Rosji i Białorusi na wykorzystywanie, w tym prawa do azylu, przeciwko nam i podważanie naszych demokracji - argumentował podczas konwencji Tusk.

Politycznie swój cel osiągnął niemal natychmiast. Tuż po konwencji PO swój kongres miało Prawo i Sprawiedliwość - ale w późniejszych dyskusjach politycznych temat zawieszania azylu dominował w sposób zupełny, całkowicie spychając w cień opinie i propozycje przedstawione przez przywódców PiS. Pod tym względem koncepcja Tuska okazała się skuteczna. Rok po wyborach jednoznacznie udowodnił, że to on jest panem politycznej narracji, że to z jego strony wychodzą tematy ustawiające debatę publiczną - a opozycja jest tylko reaktywna, pozostaje jej jedynie rola antycznego chóru komentującego post factum wydarzenia rozgrywające się na głównej scenie. W polityce obowiązuje główna zasada: rządzi ten, kto ustawia polityczną agendę. Tusk udowodnił, że najważniejszy głos pod tym względem należy do niego.

Kwestia migracji i możliwości zawieszania azylu dominowała przez cały właściwie tydzień. - Musimy przywrócić kontrolę nad granicą. Demokraci nie mogą być bezradni, niezdolni do działania i konfrontacji - mówił Tusk w wywiadzie, którego udzielił w środę „Gazecie Wyborczej”. - Respektowanie wszystkich przepisów, gdy wiemy, że formuła azylu politycznego jest wykorzystywana przez naszych nieprzyjaciół, czyni państwo kompletnie bezradnym - wyjaśniał szczegóły swojego pomysłu na zawieszanie azylu. Wcześniej we wtorek rząd przyjął dokument „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo. Kompleksowa i odpowiedzialna strategia migracyjna Polski na lata 2025-2030”. Nie było to tak oczywiste. Podczas posiedzenia rządu swoje poprawki do niego złożyli ministrowie wywodzący się z Polski 2050 Szymona Hołowni. Mimo zmian w strategii podpisów pod nią nie złożyli przedstawiciele w gabinecie Lewicy. „Uchwała została przyjęta ze zdaniem odrębnym wiceprezesa Rady Ministrów Krzysztofa Gawkowskiego, minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, minister do spraw równości Katarzyny Kotuli i ministra nauki Dariusza Wieczorka” - taka informacja znalazła się pod komunikatem o przyjęciu przez rząd strategii.

Co znajduje się w tym dokumencie? Pełny tekst dokumentu został opublikowany dopiero w czwartek przed południem. Położono w nim silny nacisk na to, że to państwo polskie podejmuje decyzję o tym, kto może przekroczyć jej granice. „Polska polityka wizowa, szanując dorobek prawny regulujący funkcjonowanie strefy Schengen, będzie oparta na modelu selektywnym, zgodnie z którym Rząd RP, z poszanowaniem zasad unijnej polityki wizowej, formułuje na bieżąco zasady, na jakich obywatele innych państw mogą wjechać do Polski. Kluczowe jest sprawowanie pełnej kontroli nad tym, kto, w jakim celu i na jak długo może do Polski wjechać” - napisano w dokumencie.

Co jeszcze? Zaznaczono, że zmianie ma ulec m.in. system przyznawania wiz osobom chcącym studiować w Polsce, bo dziś zbyt często uczelnie wyższe okazują się furtką umożliwiającą pobyt w Polsce nielegalnym pracownikom (zdecydowana większość obcokrajowców rozwożących jedzenie rowerami i skuterami to właśnie studenci). Rząd chce też się zabezpieczyć przed powtórką z „afery wizowej”, która wstrząsnęła PiS pod koniec rządów tej partii we wrześniu 20023 r. W tym celu ma zostać wprowadzona automatyzacja wniosków o wizę. By wyeliminować system pośredników często nadużywających swej pozycji, procedury wizowe mają się przenieść do internetu. Jednocześnie ulec wzmocnieniu ma rola konsulów, którzy do tej pory zajmowali się wnioskami wizowymi (i którzy okazali się w dużej mierze odpowiedzialni - jako wykonawcy - za „aferę wizową”). „Rolą urzędników konsularnych nie może być weryfikacja konkretnych pracodawców czy podmiotów szkolnictwa wyższego. Konsulowie będą się skupiać głównie na weryfikacji cudzoziemców wnioskujących o wizę w oparciu o pełną i kompletną dokumentację, potwierdzającą cel pobytu, kompetencje itp., w zależności od rodzaju aplikacji wizowej, z uwzględnieniem kontekstu bezpieczeństwa państwa” - napisano w dokumencie.

Delikatna materia azylu

Dziewięć miesięcy rządów Tuska pokazało wyraźnie, co jest sercem jego strategii politycznej - narzucanie i utrzymywanie inicjatywy politycznej. Premier bardzo chce i mocno pilnuje tego, żeby to jego słowa i ruchy zmuszały innych do reakcji i działań - a jednocześnie wystrzega się tego, by samemu po prostu reagować na posunięcia innych. Dlatego cały czas próbuje wyprzedzać, być krokiem przed wszystkimi. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Zdarza mu się przestrzelić (vide słowa o powodzi, kiedy - jak mówił - nie było „powodu do paniki”), ale nawet wpadki nie zniechęciły go do trzymania się tej strategii. W końcu nie zmienia się metod, które przynoszą efekt.

Dokładnie według tego klucza Tusk rozegrał kwestię migracji i prawa do azylu. Jak u Hitchcocka: najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rosło. Gdy w sobotę premier powiedział, co powiedział, najpierw zapadła cisza - a gdy pierwsze zaskoczenie minęło, zaczęła się dyskusja. Pomysł krytykowała nie tylko opozycja, ale też koalicjanci: Lewica i Hołownia. Tylko PSL od początku jednoznacznie go popierało. Dla reszty nic w tej kwestii oczywiste nie było. Chaos wokół tej kwestii utrzymywał się przez kolejne dni, wtorkowe posiedzenie rządu niewiele go uspokoiło.

Kolejną porcję emocji dostarczyło środowe orędzie Andrzeja Dudy w Sejmie. W swoim ponad 50-minutowym wystąpieniu bardzo ostro skrytykował rząd i premiera personalnie. Całe morze tematów - ale wśród nich także kwestia prawa azylowego. - Ze zdziwieniem przyjąłem zapowiedź premiera Donalda Tuska dotyczącą wycofania się z przyznawania azylu politycznego w Polsce. To rzekomo miałoby doprowadzić do obrony granicy przed hybrydowym atakiem - mówił prezydent. I jako argument mówił, że zawieszenie prawa azylu mogłoby oznaczać na przykład problemy z udzielaniem pomocy białoruskim opozycjonistom. - Myliliście się wtedy i obawiam się, że mylicie się również teraz - mówił, nawiązując do komentarzy Tuska z 2021 r., gdy sprzeciwiał się on budowie zapory na granicy polsko-białoruskiej, która miała zatamować napływ nielegalnych migrantów do naszego kraju.

Do słów Dudy Tusk odniósł się chwilę po jego wystąpieniu. - Nikt nie mówi tutaj o zawieszeniu prawa do azylu. To jest nieprawda. Mówimy o nieprzyjmowaniu wniosków azylowych ludzi, którzy zorganizowani przez Łukaszenkę nielegalnie przekraczają granicę - podkreślał premier. I tymi słowami wywołał kolejną konsternację - bo przecież zwrot o tym, że nikt nie mówił o „zawieszeniu prawa do azylu” stoi w sprzeczności z jego słowami z soboty, gdy mówił o czasowym i terytorialnym „zawieszaniu prawa do przyjmowania wniosków o azyl”.

W tym miejscu pojawia się także wątpliwość konstytucyjna. Art. 56 ustawy zasadniczej mówi, że „cudzoziemcy mogą korzystać z prawa azylu w Rzeczypospolitej Polskiej na zasadach określonych w ustawie”. Oczywiście, kluczem są zapisy ustawowe, które pewnie można rozcieńczyć tak, by prawa do azylu nie likwidować, ale też je ograniczyć. Ale już sam fakt zapisu w konstytucji pokazuje, że ustawę trzeba nowelizować delikatnie. Poza tym każda w niej zmiana wymaga podpisu prezydenta - a ton jego wypowiedzi w Sejmie zasugerował, że w tej kwestii nie będzie koncyliacyjny. Widać więc wyraźnie, że każde słowo w tej kwestii ma znaczenie.

Potwierdza to zresztą przedstawiona w czwartek pełna wersja strategii. Znajdujące się w niej zapisy są stosunkowo miękkie. Wskazano w nim na nadużywanie prawa do migracji, wykorzystywania jej fal w wojnie hybrydowej i w tym kontekście pojawił się projekt ograniczenia prawa do azylu. Ale ta strategia nie jest od razu gotowym tekstem ustawy zawieszającej prawo azylowe. „Polska, respektując podstawowe prawa człowieka w zakresie udzielania ochrony krajowej i międzynarodowej, będzie dążyła do zmiany ogólnego podejścia na poziomie Unii Europejskiej oraz w ramach członkostwa w organizacjach międzynarodowych, na rzecz uzupełnienia go o kwestie bezpieczeństwa (wewnętrznego i międzynarodowego)” - napisano w niej. Widać więc wyraźnie, że ta strategia, która raczej rozpoczyna proces zmian, a nie jest dokumentem opisującym, jak ma wygląd stan końcowy.

Macron, Tusk i wspólny mianownik

W czwartek wieczorem w Brukseli rozpoczął się szczyt UE w dużej mierze poświęcony migracji. Tusk w pewnej części ustawił jego agendę - bo jego sobotnia zapowiedź o zawieszaniu prawa do azylu rozlała się po całej Europie. Póki co ustaleń przywódców europejskich w tej kwestii nie znamy, ale też trudno się spodziewać, by w ciągu jednego szczytu zamknęli temat. Przede wszystkim dlatego, że ta kwestia stała się bardzo trudna politycznie - i pod tym względem reakcja na problemy migracyjne będzie rozpatrywana w pierwszej kolejności.

Tę trudność najlepiej pokazują sondaże i wyniki kolejnych wyborów. W Holandii i w Austrii ostatnie wybory parlamentarne wygrały partie skrajnie prawicowe - przede wszystkim dlatego, że to one zapowiedziały zdecydowaną rozprawę z napływem nielegalnych migrantów. Gdy patrzy się na badania opinii publicznej, to widać, że pozycja partii głównego nurtu jest silnie podmywana w dwóch najważniejszych politycznie krajach UE: w Niemczech i we Francji. U naszych zachodnich sąsiadów mocno w górę idzie poparcie dla antyimigranckiej AfD, która dziś jest już drugą najpopularniejszą partią w kraju (po CDU/CSU) - i może się okazać czarnym koniem przyszłorocznych wyborów do Bundestagu. Z kolei we Francji na czele jest prawicowe Zgromadzenie Narodowe założone przez Marine Le Pen, której szanse na wygranie wyborów prezydenckich w 2027 r. cały czas rosną.

Macron już reaguje. Powołany przez niego niedawno rząd z Michelem Barnierem jako premierem mocno skręcił na prawo. Prym wiedzie nowy minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau. „Już dosyć. Nasz kraj to nie stacja kolejowa” - mówił niemal od razu po objęciu stanowiska, wskazując na problem z migrantami. I natychmiast przystąpił do działań doprowadzając m.in. do deportacji migrantów. Zgodziła się ich przyjąć Demokratyczna Republika Konga.

Tusk poszedł tą samą ścieżką, co rząd Macrona. W zatwierdzonej przez jego rząd strategii migracyjnej znalazły się zapisy o relokacji migrantów - dobrowolnej i przymusowej. Ale to tylko narzędzie. Ciekawsza wydaje się metoda, którą on zaproponował - zawieszania prawa do azylu. Według przepisów kraje UE muszą dziś przyjmować wnioski o azyl - i powinny odpowiedzi na nie (pozytywnej albo odmownej) udzielać w ciągu sześciu miesięcy. Ale tak się nie dzieje. W 2018 r. średni czas oczekiwania na decyzję w tej sprawie wynosił siedem miesięcy. W 2022 r. - już 10 miesięcy. A to tylko pierwszy etap, bo przecież migrantom od każdej decyzji przysługuje prawo do odwołania się, czasami kilkustopniowe. To sprawiało, że cała procedura często trwała nawet kilka lat - a w tym czasie nielegalny migrant mieszkał w Europie, regularnie się zdarzało, że władze traciły z nim kontakt, on gdzieś wpadał w szarą strefę. Często na jego ślad udawało się wpaść dopiero wtedy, gdy dokonał jakiegoś przestępstwa albo wręcz zamachu. Wyraźne potwierdzenie, że system azylowy w obecnym kształcie się nie sprawdza.

Intuicja Tuska, że trzeba szukać rozwiązań w tym kierunku jest więc słuszna. Kwestia azylu jest nawet bardziej groźna dla krajów Europy Zachodniej niż dla Polski - bo w naszym przypadku migranci, którzy przedrą się przez granicę z Białorusią wniosków o azyl nie składają. Można się spodziewać, że zaproponowany przez niego kierunek zmian poprą Francuzi - zresztą już w kilku kwestiach widać było dużą zbieżność w działaniach politycznych Macrona i Tuska, obaj zmagają się z podobnymi wyzwaniami i sięgają po podobne metody sobie z nimi radzenia.

Zmianami w prawie azylowym mogą być też zainteresowani Włosi - ale też Niemcy. Choć w przypadku Berlina (podobnie zresztą jak Madrytu) to już nie jest takie proste. Olaf Scholz jest kanclerzem z ramienia socjalistycznej SPD, a ta partia wysoko na sztandarach zawsze trzymała konieczność pomagania migrantom. Patrząc na pikujące sondażowo poparcie dla SPD można się spodziewać, że to ugrupowanie będzie chciało urealnić swoją politykę migracyjną - ale przecież nie może dokonać zwrotu o 180 stopni w tej sprawie. Tu jest duży problem w wypracowywaniu wspólnych stanowisk na szczeblu UE w tej sprawie.

Oddzielna sprawa, że Macron i Tusk już mocno zmienili zdanie w tej kwestii. Jeszcze kilka lat temu nielegalna migracja nie znajdowała się tak wysoko w ich hierarchii problemów, Macron wręcz angażował się w udzielanie im pomocy. Teraz obaj są twardo przeciw, idą wręcz na czele pochodu polityków wzywających do postawienia tamy migracji. Będą walczyć, bo też walczą o własną wiarygodność - krajowi rywale polityczni nieustannie im przypominają, że wcześniej tak ostro migracji ukrócić nie zamierzali. Dziś jasno widzą swój błąd i próbują go naprawić. Ich skuteczność w tej materii będzie w dużym stopniu mieć wpływ na to, jak zakończą się wybory prezydenckie w Polsce i we Francji. To jest wspólny mianownik, który dziś ich silnie łączy.

Komentarze 17

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marcin
18 października, 3:36, Polak:

Zlikwidowanie Łukaszenki zatrzyma te wycieczki, należy mu się za śmierć polskiego żołnierza, do której doprowadził, i za tragedię ludzi wykorzystywanych przez niego do celów politycznych.

18 października, 08:17, Będziesz siedział:

A za śmierć 2 polskich rolników?

Komu się należy? Żeleńskiemu?

Nawołujesz do zamordowania prezydenta sąsiedniego kraju.

Taki czyn jest ścigany z urzędu.

I ja właśnie Twój wpis zgłosiłem na Policję.

Podobnie jak wpisy nawołujące do zamordowania prezydenta Putina.

[wulgaryzm]rca putin to ma już wydany nakaz aresztowania za wojenne z trybunału w Hadze. Co prawda teraz zbrodniarzy wojennych nie wieszają, ale kto wie, może dla putina zrobą wyjątek, choćby za zabicie Nawalnego.

Tak czy inaczej [wulgaryzm]rca putin jak się tylko pojawi w zachodniej europie to zostanie aresztowany, zostaje mu tylko Soczi i wycieczki do [wulgaryzm]rcy kima.

Ja uważam, że skoro putin nie odddaje sie w ręce sprawiedliwości, a jest tak niebezpieczny, to należy go zlikwidować. Pod jego rządami giną setki tysięcy ludzi, to potwór.

Co do Łukaszenki, to też jest to zbrodniarz, i tak jak pisał poprzednik, żaden z niego prezydent, nikt w demokratycznych krajach nie uznaje go za prezydenta tylko za dyktatora. Prezydent jest tylko na dwie kadencje, trzecia, szczególnie po sfałszowanych wyborach, to już dyktator.

P
Polak
18 października, 3:36, Polak:

Zlikwidowanie Łukaszenki zatrzyma te wycieczki, należy mu się za śmierć polskiego żołnierza, do której doprowadził, i za tragedię ludzi wykorzystywanych przez niego do celów politycznych.

18 października, 08:17, Będziesz siedział:

A za śmierć 2 polskich rolników?

Komu się należy? Żeleńskiemu?

Nawołujesz do zamordowania prezydenta sąsiedniego kraju.

Taki czyn jest ścigany z urzędu.

I ja właśnie Twój wpis zgłosiłem na Policję.

Podobnie jak wpisy nawołujące do zamordowania prezydenta Putina.

A prezydent może wydawać rozkazy mordowania ludzi, mamy wszyscy się pomordować pod dyktando dyktatorów czy może lepiej usunąć tych dyktatorów.

Łukaszenko w europie nie jest uznawany za prezydenta, tylko za uzurpatora, przestępcę, który nielegalnie doszedł do władzy oszukując w wyborach i wsadzając do więzień opozycję. To żaden prezydent, to zwykły bandzior.

B
Będziesz siedział
18 października, 3:36, Polak:

Zlikwidowanie Łukaszenki zatrzyma te wycieczki, należy mu się za śmierć polskiego żołnierza, do której doprowadził, i za tragedię ludzi wykorzystywanych przez niego do celów politycznych.

A za śmierć 2 polskich rolników?

Komu się należy? Żeleńskiemu?

Nawołujesz do zamordowania prezydenta sąsiedniego kraju.

Taki czyn jest ścigany z urzędu.

I ja właśnie Twój wpis zgłosiłem na Policję.

Podobnie jak wpisy nawołujące do zamordowania prezydenta Putina.

P
Polak
Zlikwidowanie Łukaszenki zatrzyma te wycieczki, należy mu się za śmierć polskiego żołnierza, do której doprowadził, i za tragedię ludzi wykorzystywanych przez niego do celów politycznych.
P
Polak
Zlikwidowanie Łukaszenki zatrzyma te wycieczki, należy mu się za śmierć Polskiego żołnierza, do której doprowadził i za tragedię ludzi wykorzystywanych przez niego do celów politycznych.
M
Marcin
Tuski, zamiast robić pogrom na uchodźców skup się na zlikwidowaniu ogranizatora tych wycieczek, który jest zwyczajnym bandytą, no może nie zwyczajnym, bandytą - dyktatorem, udającym, że wygrał uczciwe wybory.... i może sobie rządzić ile chce (jak dykatator).
P
POlak
17 października, 23:10, fjutdojczlant:

W PL nie ma kroplówek bo ?

140 mln euro na elektryka z Niemiec zamiast na kroplówki

To chyba żart

Takich mamy "ekologicznych" sąsiadów, że tysiące tirów (z etykietą "A"- czytaj odpady) jadą do POlski...

f
fjutdojczlant
W PL nie ma kroplówek bo ?

140 mln euro na elektryka z Niemiec zamiast na kroplówki

To chyba żart
P
Pol
17 października, 21:15, And aaa:

Wszystkich mężczyzn imigrantów wcielić do armii ukraińskiej.

I jagodno:-)

A
And aaa
Wszystkich mężczyzn imigrantów wcielić do armii ukraińskiej.
T
Turbodymomen
17 października, 20:30, emeryt:

Ale wczoraj prezydent w sejmie zezłomował Tuska. Siedział Bodnar, Tusk i Kamysz a miny mieli jak kot [wulgaryzm]ący na puszczy. Za złamanie Konstytucji 25 lat niestety. Ze zbliżeń kamery chyba zdali sobie sprawę?

Jak na Westerplatte z Angelą i putinem przytulasem -miny identiko

e
emeryt
Ale wczoraj prezydent w sejmie zezłomował Tuska. Siedział Bodnar, Tusk i Kamysz a miny mieli jak kot [wulgaryzm]ący na puszczy. Za złamanie Konstytucji 25 lat niestety. Ze zbliżeń kamery chyba zdali sobie sprawę?
100/100
17 października, 19:49, Jewropejczyk:

U podstaw sytuacji w Jewropie leży plan hrabiego Kalergi, bez względu na chwilowe decyzje polityczne.

Otóż to.

D
Do Rzeczy
"Berlin zaostrza kurs. Tysiące migrantów trafi do Polski?

Jak opisuje portal Interia, w ostatnich tygodniach Berlin z wielką uwagę kontroluje migrantów przebywają[wulgaryzm]h w Niemczech. W ten sposób wykryto wiele osób, które chciały dotrzeć do Niemcy, ale to Polska była pierwszym krajem UE, do którego trafiły. Nad Wisłą złożyły też dokumenty dot. azylu (gdyby tego nie zrobiły, zostałyby deportowane), zanim wyruszyły dalej na Zachód."

https://dorzeczy.pl/kraj/645511/nieoficjalnie-polskie-msz-obawia-sie-wyslania-40-tys-migrantow-z-niemiec.html
J
Jewropejczyk
U podstaw sytuacji w Jewropie leży plan hrabiego Kalergi, bez względu na chwilowe decyzje polityczne.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl