Pewna – mniejsza z tym która – no dobrze, z pozdrowieniami dla tzw. kumatych napiszę, że nazywa się ona jak niegdyś wyspa, na której znajduje się państwo, które nazywa się jak po części państwo, które uważa, że to państwo z wyspy, to wcale nie jest państwo, tylko zbuntowana prowincja – jednostka specjalna, dostała bardzo, bardzo dawno temu do testów partię karabinków MSBS, bardziej dziś znanych pod nazwą Grot.
Grot - wersja przedprodukcyjna
Miałem w życiu epizod, w którego czasie zajmowałem się dziennikarstwem technologicznym, pisałem o samochodach i elektronicznym sprzęcie. Wożono mnie na targi, premiery, prezentacje, pojono alkoholem i prezentowano nowe dokonania światowego przemysłu.
Dekadę prawie temu byłem na przykład w Chorwacji na prezentacji nowej wersji popularnego w Polsce crossovera. Mogliśmy sobie nim pojeździć, usłyszeliśmy, w jakież to systemy będzie wyposażony, a przede wszystkim zrobić zdjęcia, by oczekujący na nowy model czytelnicy mogli w sobie wzbudzić apetyt. Samochody wyglądały, jeździły, lecz nie działało w nich większość zapowiadanych systemów, gdyż były to tzw. wersje przedprodukcyjne. Bardzo mi się to nie podobało, gdyż w samochodach, które nie są jakoś specjalnie same z siebie super, interesowały mnie przede wszystkim właśnie te systemy. Kiedy wyraziłem głośno moje niezadowolenie, bardziej profesjonalni koledzy od motoryzacji ofuknęli mnie, tłumacząc, że powinienem być wdzięczny, że mogę jako jeden z pierwszych zobaczyć, jak ten nowy model wygląda. A jak produkcja ruszy, to się będę mógł się systemami bawić.
Piszę to, gdyż karabinki, które trafiły do tamtej jednostki należały do podobnie wczesnej partii. Chodziło o to, by żołnierze mogli je dotknąć, parę razy z nich strzelić i powiedzieć co nich sądzą. Nie chodziło o to, by za pomocą tych karabinków próbować podboju świata. Żołnierze ponoć pomacali, ale testowanie wciągnęło ich podobnie, jak mnie tamten crossover. Karabinki wylądowały więc na lata w jakiejś piwnicy. Leżały w tej piwnicy powoli się degradując. Leżały aż ktoś je z tego magazynku wyjął.
Ta partie Grotów do poprawy – zgodnie z planem
Wyjął z okazji wizyty gości z Ukrainy. Goście pewnie chcieli sobie z Grotów postrzelać. Niestety nie do końca się dało. Przed wrzuceniem do magazynku nikt o nie specjalnie jakoś nie zadbał, w magazynku pordzewiały, co jeszcze pogorszyło i tak ich nienajlepsze użytkowe właściwości. Ktoś całą sytuacją opisał w notatce, ktoś notatkę udostępnił dziennikarzom. Akurat tym dziennikarzom, którzy wcześniej uwierzyli, że Grot się do niczego nie nadaje.
Uwierzyli, bo ktoś im wcześniej opowiedział o karabinkach z takich samych pierwszych partii. Sam swoją drogą miałem do czynienia z jednym z takich Grotów. Wyglądał świetnie, ale zaciął się po trzecim strzale. Sam narzekałem, aż ktoś mi wytłumaczył, że następne partie już się nie zacinają, bo je producent poprawił. A gdyby pierwszych partii nie wypuścił, to by nie wiedział, co poprawić, bo i skąd miał wiedzieć.
I to właściwie byłaby cała historia o Grocie, gdyby nie…
Dziennikarze pisali w swoim mniemaniu szczerą prawdę – karabinki z pierwszych partii nie nadawały się do podboju świata. Inna rzecz, że właściwie nikt nie chciał nimi świata podbijać. Karabinki w wersji teraz produkowanej są w porządku. Słyszałem to od użytkowników w Polsce. Słyszałem na Ukrainie. Następne partie będą jeszcze lepsze, bo producent je przez cały czas poprawia, bo to tak, w tej branży działa. Dziennikarze, w pogoni za newsem nie muszą tego wiedzieć. Takie czasy.
I to by właściwie była cała historia, gdyby nie to, że przypomniała mi się inna, z czasów COVID-u, którą opowiadał mi pewien polski podsekretarz stanu. Otóż pewnego dnia, rząd sąsiedniego kraju, wystąpił z propozycją wsparcia nas sprzętem medycznym. Jednak zanim rozmowa z propozycją się skończyła, przedstawiciele tamtego rządu, poinformowali pewien portal, że polski rząd odmówił przyjęcia tej propozycji. Portal o tym napisał. W komentarzach można było przeczytać, że jest to przykład szkodzącej społeczeństwu, irracjonalnej niechęci do tamtego, proponującego pomoc kraju. I zanim polski rząd zaczął rozważać tę propozycję już musiał udowadniać, że się nie składa z wielbłądów. A jak wiadomo niełatwo to udowodnić.
No i właściwie by to była cała historia, gdyby nie to, że i tekst o karabinkach, i tekst o odrzuconej pomocy pojawił się na tym samym portalu.
rs
