Radosław Sikorski. Kandydat na prezydenta RP?

Dorota Kowalska
Adam Jankowski
Wcale nie ukrywa, jaki jest jego polityczny cel - to Pałac Prezydencki. Wcześniej trzeba jednak zostać kandydatem KO w tym wyścigu. Ci, którzy go znają, mówią krótko: „Trudno się dziwić, że walczy, że mu na tym zależy. Marszałkiem Sejmu już był, był szefem MON, ministrem spraw zagranicznych, premierem nie zostanie”.

Od kilku miesięcy ma dobrą passę, od kilku tygodni jest jednym z najbardziej medialnych polityków ekipy rządzącej. Radosław Sikorski, bo o nim mowa, ma teraz przed sobą dwa najważniejsze zadania: dbać o bezpieczeństwo Polski i zostać kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich. Jedno i drugie, wbrew pozorom, mocno się ze sobą splatają.

We wtorek, szef MSZ poinformował o „wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu”. Zażądał też od Rosjan zaprzestania prowadzenia wojny hybrydowej przeciwko Polsce i jej sojusznikom.

Sikorski przypomniał, że prokuratura przedstawiła „mocne dowody” na to, że w Polsce doszło do próby dywersji. Stał za nią obcy wywiad. Niedawno wrocławski sąd okręgowy nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze przez Serhia S. Mężczyzna miał podpalić centrum z farbami we Wrocławiu, niedaleko bazy Orlenu, w której znajdowało się 56 mln litrów paliwa. Wszystko za pieniądze, wszystko na zlecenie Rosjan. Pożar miał zanieczyścić Odrę, narobić szkód, ale co najważniejsze - wywołać panikę.

Sikorski poinformował, że jako minister spraw zagranicznych dysponuje informacjami, że za innymi próbami dywersji w Polsce i w krajach sojuszniczych także stoi Rosja.

- W wypadku kontynuacji rezerwujemy prawo do podejmowania kolejnych stanowczych działań - zapowiedział szef MSZ. Jakich? Może chodzić o wydalenie z Polski ambasadora Federacji Rosyjskiej Siergieja Andriejewa.



Moskwa na krok polskiego rządu zareagowała niemal natychmiast.

- Rosja odpowie Polsce „bolesnymi retorsjami” po wycofaniu zgody na działanie rosyjskiego konsulatu w Poznaniu, a decyzję w tej sprawie postrzega jako „kolejny wrogi krok” władz w Warszawie - oznajmiła jeszcze we wtorek rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.

Szef MSZ zapewne takiej reakcji się spodziewał. I twardo stawia sprawę.

„Rosja prowadzi wojnę hybrydową. Dopuszcza się prób dywersji na terenie Polski. Jako Minister Spraw Zagranicznych moim obowiązkiem jest stanowczo zareagować. Pierwszy krok to zamknięcie Konsulatu Rosji w Poznaniu” - napisał Sikorski na X. „Nie cofniemy się ani o krok. Bronimy Rzeczpospolitej, bronimy Polaków” - dodał.

Taka postawa może się podobać, nawet tym, którzy za Sikorskim nie przepadają. Szefowanie ministerstwu spraw zagranicznych na pewno pomaga Sikorskiemu: jest obecny w mediach, każdy widzi, co robi, ma szansę to ocenić. Ale szef MSZ poszedł o krok dalej - otworzył kanał na YouTube: omawia na nim bieżące sprawy, odpowiada na pytania oglądających. Na Twitterze zawsze był bardzo aktywny i trzeba przyznać - świetnie się na nim promuje. Ale też wcale nie ukrywa, jakie jest jego polityczne marzenie - to Pałac Prezydencki.



- Chce zostać kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich i wygrać je, to jasne. Wszyscy widzą, jak przebiera nogami. Inna rzecz, czego politycznie może jeszcze chcieć? Marszałkiem Sejmu już był, szefem MSZ jest, był ministrem obrony, premierem nigdy nie zostanie - wzrusza ramionami jeden z polityków KO. A inny dodaje, że Sikorski już robi sobie kampanię wyborczą. Piłka wciąż jest w grze. Premier Donald Tusk nie podjął jeszcze decyzji, kto zostanie kandydatem KO w wyborach prezydenckich.

„(…)Tę decyzję ogłosimy 7 grudnia, na Śląsku. Będzie to ktoś, kto, po pierwsze, nadaje się najlepiej na ten urząd, po drugie - ma największe szanse na wygranie, po trzecie - nie będę to ja. Naprawdę!” - napisał w środę na portalu X.

Wcześniej w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” stwierdził, że będzie to osoba, która przemawiała na ostatniej konwencji KO, ale nie ujawnił nazwiska. Na scenie był wówczas Rafał Trzaskowski, Radosław Sikorski, Barbara Nowacka, Aleksandra Gajewska i sam Donald Tusk. Wydaje się jednak, że w grze jest tych dwóch pierwszych.

Sikorski od tygodni deklaruje pełną gotowość do walki o Pałac Prezydencki.

W 2010 roku Sikorski był już zresztą jednym z dwóch kandydatów biorących udział w partyjnych prawyborach o nominację na kandydata w wyborach prezydenckich z ramienia PO. Przegrał wówczas rywalizację z Bronisławem Komorowskim.

Teraz nie zamierza odpuścić. W rozmowie w TVN24 powiedział, że KO ma „kilku dobrych kandydatów”, którzy mogliby powalczyć o Pałac Prezydencki. Podkreślił jednocześnie, że „w tych wojennych czasach” głowa państwa musi charakteryzować się konkretnymi kompetencjami.

- Zwierzchnik Sił Zbrojnych powinien mieć doświadczenie w dziedzinie bezpieczeństwa, powinien umieć odróżnić brygadę od batalionu - dodał.

W innych wywiadach też podkreśla, że kwestie bezpieczeństwa są teraz najważniejsze. A kto się na nich zna? Na pewno szef MSZ, były szef MON, korespondent wojenny w Afganistanie w jednej osobie.

Tyle że w sondażach, to Rafał Trzaskowski wypada lepiej. Także w dwóch ostatnich przeprowadzonych przez United Surveys dla Wirtualnej Polski.

W przypadku startu Rafała Trzaskowskiego chęć oddania na niego głosu deklaruje 39,4 proc. ankietowanych. Za Trzaskowskim znalazł się prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki, na którego chce zagłosować 26,6 proc. respondentów, bo coraz częściej pojawiają się głosy, że to właśnie jego wystawi do wyborów Prawo i Sprawiedliwość.

Z sondażu wynika, że do drugiej tury nie weszliby: obecny marszałek Sejmu, możliwy kandydat z ramienia Trzeciej Drogi Szymon Hołownia (11,4 proc.), kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen (9,3 proc.) ani ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (5,9 proc.), która w wyścigu prezydenckim może zostać kandydatką Lewicy.

W scenariuszu, w którym kandydatem KO zostałby Radosław Sikorski, na szefa MSZ głos oddałoby 25,5 proc. badanych, minimalnie wyprzedza go Karol Nawrocki (26 proc.).

- Na razie sondażowo Trzaskowski jest silniejszy i gdyby kierować się tym kryterium, sprawa jest prosta - mówi prof. Antoni Dudek, politolog. I dodaje, że są oczywiście tacy, którzy uważają, że trzeba postawić na Sikorskiego, bo ten w drugiej turze wyborów prezydenckich przyciągnie do siebie elektorat centrowy, czego na pewno nie zrobi Trzaskowski.

- Chociaż mam co do tego poważne wątpliwości. Nie wierzę, że elektorat chociażby PSL-u zagłosowałby w drugiej turze na kandydata z PiS-u. Dla mnie stawka tych wyborów jest oczywista: to będzie takie referendum, czy chcemy powrotu do władzy PiS-u, czy też nie. W moim przekonaniu, społeczeństwo jeszcze tego powrotu nie chce - mówi prof. Dudek.

Kto, Trzaskowski czy Sikorski, byłby lepszym prezydentem? - dopytuję.

- To nieprzewidywalne. I tak naprawdę bez znaczenia, bo i tak będzie to prezydent partyjny - odpowiada profesor.

Z kolei politolog Rafał Chwedoruk zauważa, że „jeżeli PO chce wygrać te wybory w sposób bezkonkurencyjny, jeżeli będzie trzymać nurt proeuropejski to wybierze Trzaskowskiego, jeśli chce uczynić wybory zaciętymi, nastawi się na wektory proamerykańskie, będzie chciała docenić Lewicę, postawi na Sikorskiego”.

- Obaj kandydaci mają odpowiednie wykształcenie i doświadczenie, ale jak uczy historia, ważne, aby prezydent brał odpowiedzialność za swoje słowa i czyny - zauważa prof. Chwedoruk. Co ma na myśli? O tym później.

Co ciekawe, obaj politycy - i Trzaskowski, i Sikorski - cieszą się sporym zaufaniem Polaków. W środę ukazał się nowy sondaż zaufania przeprowadzony przez IBRiS dla Onetu. Wynika z niego, że w październiku liderem zaufania Polaków pozostaje Donald Tusk, któremu ufa 42,4 proc. badanych. Tuż za premierem znalazł się Rafał Trzaskowski. Ufa mu 42,1 proc. ankietowanych. Na trzecim miejscu podium jest Andrzej Duda, tuż za nim Radosław Sikorski, któremu ufa 39 proc. Polaków.

- Obserwując od kilkudziesięciu lat, jakie kompetencje powinien mieć prezydent, na pewno powinien być głową państwa na płaszczyźnie międzynarodowej. Nie ma pod tym względem lepszego kandydata, biorąc pod uwagę i profesjonalizm, i praktykę, jak Sikorski - uważa prof. Kazimierz Kik, politolog. - Poza tym, Trzaskowski był przez krótki czas konkurentem Donalda Tuska, kiedy ten wylądował na obczyźnie, potem Tusk wrócił i poukładał sobie partię. Jest między nimi ukryta iskierka rywalizacji o przywództwo w PO. Więc Tusk, kierując się instynktem samozachowawczym, może wystawić w tym wyborach niezagrażającego mu Sikorskiego - dodaje prof. Kik.

I dalej wylicza przymioty szefa MSZ: ma obycie i kontakty w świecie, jest samodzielny, nieprzekupny, idzie swoją drogą, ze swoją żoną, Anne Elizabeth Applebaum, amerykańską dziennikarką, laureatką Nagrody Pulitzera, publicystką, tworzą właściwie instytucje.

To prawda, Sikorski uchodzi za jednego z najzdolniejszych polskich polityków. Słynie z pewności siebie, dowcipu i „niewyparzonego języka”, ta ostatnia cecha wpędza go zresztą czasami w tarapaty. Kiedy po raz kolejny został szefem polskiej dyplomacji, skutecznie przypomniał o sobie światu.

Swoim wystąpieniem na forum ONZ jednych wprawił w zachwyt, innych w osłupienie. Odpowiadał ambasadorowi Rosji przy ONZ Wasilijowi Nebenzi. Wcześniej, słuchając rosyjskiego polityka, robił skrupulatnie notatki. Potem odłożył na bok przygotowany tekst i wygłosił czterominutowe spontaniczne przemówienie. Perfekcyjnie wypunktował dyplomatę Kremla, obalił każde kłamstwo, które padło z jego ust.

- Jestem zdumiony tonem i treścią prezentacji rosyjskiego ambasadora - tak Radosław Sikorski rozpoczął swoje wystąpienie na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

- Ambasador Nebenzia nazwał Kijów klientem Zachodu. W rzeczywistości Kijów walczy, by być niezależnym od kogokolwiek. Nazwał ich kijowskim reżimem. W rzeczywistości Ukraina ma demokratycznie wybrany rząd. Nazwał ich nazistami. Cóż, prezydent jest Żydem, minister obrony muzułmaninem i nie mają więźniów politycznych - mówił dalej. Na argument rosyjskiego dyplomaty o tym, że w Ukrainie jest korupcja, przypomniał, że Aleksiej Nawalny udokumentował „jak prawy i uczciwy jest jego kraj”.

Potem było o historii Polski. - On powiedział nawet, że Polska zaatakowała Rosję w II wojnie światowej? O czym on mówi? To Sowieci razem z Niemcami zaatakowali Polskę 17 września 1939 roku. Nawet przeprowadzili wspólną paradę zwycięstwa! Mówi, że Rosja zawsze tylko walczyła z agresją. Co robiły sowieckie wojska pod Warszawą w 1920 roku? Czy były na wyprawie topograficznej? - kpił Sikorski.

Wystąpienie szefa polskiego MSZ szeroko komentowały światowe media, głośno było o nim w Internecie.

„Interwencja Radosława Sikorskiego w Radzie Bezpieczeństwa ONZ będzie klasykiem. Niewiele zostało z Rosji po tym przemówieniu” - napisał były premier Szwecji Carl Bildt.

Bloomberg ocenił, że Sikorski „wyprowadził cios w Rosję”, ale wspominał też rok 2022, kiedy szef MSZ był członkiem Parlamentu Europejskiego i wywołał niemałe oburzenie, sugerując w poście, że Stany Zjednoczone są odpowiedzialne za eksplozje, które uszkodziły gazociąg Nord Stream 2. Przy innej okazji porównał rosyjski rurociąg Nord Stream do paktu Ribbentrop-Mołotow, który przed II wojną światową podzielił Polskę między Niemcy a Związek Radziecki.

„Międzynarodową sławę Sikorski zyskał jako jeden z negocjatorów w Kijowie w 2014 roku, na kilka dni przed ucieczką z kraju wspieranego przez Rosję prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Kamera przyłapała go, jak mówił przywódcom opozycji, aby zgodzili się na porozumienie” - przypominała największa na świecie agencja prasowa.

Sikorski jednak nie spuszcza z tonu. Innym razem podczas wystąpienia na szczycie Rady Bezpieczeństwa ONZ znowu zwrócił się do rosyjskiego ambasadora. - Czym to, co Rosja robi z ukraińskimi porwanymi dziećmi, różni się od tego, co naziści robili z polskimi i rosyjskimi dziećmi? - spytał.

Już wcześniej mówił, że „czasami trzeba nazwać rzeczy po imieniu”.

Często mu się to udaje. Z wyborcami, przynajmniej zanim został po raz kolejny szefem MSZ, najczęściej kontaktował się przez Twittera i cokolwiek napisał, stawało się newsem dnia. O Stanach Zjednoczonych i gazociągu Nord Stream 2 już było, innym razem Sikorski rzucił: „Osobnik alfa ma absolutną władzę nad członkami watahy... Pozostali członkowie stada ceremonialnie demonstrują mu swoją podległość”, albo: „Dobrze, że Prezes podejmuje walkę o suwerenność Polski. Szkoda, że ćwierć wieku za późno, gdy odwaga staniała”. Nikogo te uszczypliwości względem Jarosława Kaczyńskiego nie dziwią, bo nie od dziś wiadomo, że Sikorski prezesa nie lubi i nie ominie żadnej okazji, aby wetknąć mu szpilę.

Mimo krytyki, która czasami spotyka go za internetową aktywność, zdaje się nie przejmować opinią innych, nawet swoich partyjnych kolegów. Ale też uchodzi za politycznego outsidera.

- Niezwykle sympatyczny człowiek. Chłonący, otwarty na świat zewnętrzny, nowoczesny polityk - mówią ci, którzy go znają.

Tę otwartość na świat i nowoczesność Sikorskiego podkreślają wszyscy nasi rozmówcy, zauważając, że może bierze się ona z jego oksfordzkiego obycia i czasu spędzonego w wielkim świecie. Ale też życiorys Sikorski ma niebanalny: dziennikarz, korespondent wojenny, doradca, pisarz, politolog, wreszcie polityk.

Rodzice szefa MSZ pracowali w biurze projektów, on sam był dobrym, kulturalnym uczniem, z angielskiego nawet prymusem. Od dzieciństwa marzył ponoć, aby zostać znanym dziennikarzem, stąd tak wielkie serce do nauki, zwłaszcza języków obcych. Chciał studiować anglistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, wcześniej pomieszkać trochę w Anglii i poćwiczyć język, dostał więc paszport turystyczny i zatrzymał się u znajomych babci. Kiedy z Polski zaczęły docierać do niego informacje, że Służba Bezpieczeństwa interesuje się jego kolegami, wystąpił o azyl polityczny. Zaczął trzyletnie studia na Oksfordzie.

Niedługo po mianowaniu Radosława Sikorskiego szefem polskiej dyplomacji w nowym rządzie Donalda Tuska, brytyjski dziennik „The Times” przywołał pewną anegdotę: Wczesne lata 80. Noc. Grupa młodych mężczyzn we frakach wbiega do pokoju w jednym z mieszkań w Oksfordzie. Budzi lokatora. Napastnicy drą na strzępy wszystko, co wpadnie im w ręce. Padają ciosy, kuksańce. Wreszcie jeden z najbardziej krewkich intruzów, młodzieniec o jasnej kędzierzawej czuprynie, przerywa napaść i zwraca się do ofiary z rozbrajającym uśmiechem: - „Gratulacje, chłopie! Zostałeś przyjęty.”

Tym jasnowłosym napastnikiem był późniejszy premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, napadniętym - Radek Sikorski. A całe zajście było ceremonią inicjacyjną Sikorskiego do elitarnego Klubu Bullingdona.

Ten klub studentów działał w Oksfordzie od dwóch wieków. Można było się do niego dostać tylko przez zaproszenie aktualnego członka. Może dlatego uchodził za elitarny. Słynął też z hucznych imprez przy alkoholu i muzyce. Tam Sikorski spotykał się nie tylko z Borisem Johnsonem, ale także późniejszym brytyjskim premierem Davidem Cameronem.

Przytaczając tę anegdotę, brytyjski „The Times” nawiązywał do sytuacji polskiej dyplomacji po ośmiu latach rządów PiS. Według gazety, doświadczenie ze sprzątania swego pokoju w Oksfordzie przyda się Sikorskiemu w posprzątaniu po bałaganie, jaki w dyplomacji zostawił PiS, ale też Polska, jak zauważa „The Times”, skłóciła się niemal ze wszystkimi partnerami w Unii i została zmarginalizowana w Brukseli.

Dalej jest o tym, że Sikorski ma w sobie symptomy potężnego ego w stylu Borisa Johnsona, a także niezgłębione pokłady wiary w siebie - cechy innego członka Bullingdon Davida Camerona. I podobnie jak Cameron czasami oczarowuje swoich partnerów w negocjacjach, ale równie dobrze potrafi ich wkurzyć w niewybredny sposób.

Wracając jednak do życiowej drogi szefa polskiej dyplomacji, po studiach Sikorski ruszył jako korespondent wojenny do Afganistanu i Angoli. Tam zrobił zdjęcie, które zdobyło prestiżową nagrodę World Press Photo. Na wojnie jednak nie został, w 1989 roku wrócił do Polski jako korespondent „Sunday Telegraph”.

W Polsce Sikorski poznał Anne Applebaum, swoją przyszłą żonę. Wszedł do zacnej rodziny i sam robił karierę: pisał, doradzał magnatowi prasowemu Rupertowi Murdochowi i reprezentował interesy należącej do niego News Corporation w Polsce, w TVP prowadził program „Wywiad miesiąca”, w którym rozmawiał ze znanymi światowymi politykami.

Polityczną karierę rozpoczynał w Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. W rządzie Jerzego Buzka był wiceministrem spraw zagranicznych, zasiadał też w prezydium Ruchu Społecznego AWS. 25 września 2005 został wybrany do Senatu jako kandydat bezpartyjny z ramienia Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Został ministrem obrony w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, potem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. 5 lutego 2007 podał się do dymisji. Jak potem tłumaczył, nie mógł dogadać się z Antonim Macierewiczem, wówczas szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Świetnie poradził sobie poza środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości. 12 września 2007 roku ogłosił, że będzie kandydował do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej z okręgu bydgoskiego. Zdobył mandat posła na Sejm VI kadencji. Został ministrem spraw zagranicznych w pierwszym rządzie Donalda Tuska. Wstąpił do Platformy Obywatelskiej, został wiceprzewodniczącym partii.

W drugim rządzie Donalda Tuska zachował stanowisko ministra spraw zagranicznych. Po odejściu z rządu został marszałkiem Sejmu, zastępując na tym stanowisku Ewę Kopacz, która została premierem.

Sikorski - jako szef MON czy potem MSZ - miał szereg sukcesów, których nie sposób nie zauważać. W sierpniu 2008 roku w imieniu polskiego rządu podpisał wraz z sekretarz stanu USA Condoleezzą Rice umowę dotyczącą umiejscowienia bazy tarczy antyrakietowej w Polsce. Jako minister spraw zagranicznych aktywizował współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego. W okresie jego urzędowania ustanowiono Dzień Służby Zagranicznej, Polski Instytut Dyplomacji oraz Nagrodę Solidarności im. Lecha Wałęsy. W ramach polityki europejskiej razem z Carlem Bildtem był głównym inicjatorem wschodniej polityki UE, tak zwanego Partnerstwa Wschodniego.

Jego zwolennicy podkreślają, że Sikorski to typ polityka potrafiącego poruszać się na wielu płaszczyznach, doskonała twarz Polski na arenie międzynarodowej. Ma też słabości, oprócz skłonności do nieprzemyślanych, emocjonalnych wypowiedzi, o których już było, jego przeciwnicy mówią o braku umiejętności gry zespołowej i wyniosłości, jeszcze inni o wybujałym ego.

Czy zostanie kandydatem KO w wyborach prezydenckich? Tego pewnie dowiemy się za kilka tygodni, ale nawet jeśli nie - ma swoje miejsce w polskiej polityce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

C
Czesio
Ja pierdziu
♥️♥️♥️♥️♥️ ♥️♥️
Uchowaj nas Panie od radzia
T
To Ja
nie nadaje się, był PiSie
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl