SPIS TREŚCI
Według naszych źródeł doświadczeni wojskowi, zazwyczaj będący już w stanie spoczynku, nie walczący na froncie, ale zaangażowani w walkę z Rosją w inny sposób, otrzymują z resortu obrony ofertę udziału w szkoleniu Libijczyków. Nie wszyscy są chętni, więc wywierana ma być na nich różnego rodzaju presja, żeby udali się na tę misję.
Takie informacje nie powinny być zaskoczeniem. Ukraina od dawna prowadzi wojnę zastępczą z Rosją w Afryce. Doniesienia na ten temat napływały już choćby z Sudanu czy Mali. Zainteresowanie Kijowa Libią też nie może dziwić, biorąc pod uwagę wzrost obecności wojskowej Rosji w tym kraju i rosnące zagrożenie, że współpracujący z Moskwą generał Chalifa Haftar wznowi konflikt zbrojny z konkurencyjnym rządem w Trypolisie. Jego zwycięstwo oznaczałoby bardzo duże wzmocnienie pozycji Rosji w Afryce i nad Morzem Śródziemnym, co jest sprzeczne z interesem Ukrainy.
Powrót wojny domowej w Libii?
Jeśli potwierdzą się doniesienia o szkoleniach, ich uczestnikami będą prawdopodobnie żołnierze armii Rządu Jedności Narodowej (GNU) w Trypolisie, być może członkowie różnych zbrojnych milicji z zachodniej Libii, które wspierają władze w Trypolisie. Kijów w ostatnim czasie intensyfikuje także oficjalne kontakty z GNU – w połowie grudnia wizytę w Trypolisie złożył Maksim Subch, specjalny wysłannik Ukrainy na Bliski Wschód i Afrykę.
Choć utrzymuje poprawne relacje z Trypolisem, Rosja stawia jednak od lat na konkurencyjny ośrodek władzy w Bengazi, z dowódcą Libijskiej Armii Narodowej (LNA) na czele, generałem Haftarem. W kontrolowanej przez niego części kraju stacjonować może nawet ponad 2 000 najemników rosyjskich (wagnerowcy czynnie brali udział w ofensywie LNA na Trypolis kilka lat temu). Haftar pozwala im instalować kolejne bazy. Ostatnio pod Tobrukiem, wcześniej w Maaten Al Sarra. Nic dziwnego, że Rząd Jedności Narodowej też szuka sojuszników. Głównym jest oczywiście Turcja.
Ukraińska ofensywa w Afryce
Ukraina rozpoczęła ofensywę dyplomatyczną na Czarnym Lądzie. Prezydent Zełenski wydał zgodę na otwarcie nowych ambasad w niektórych krajach subsaharyjskich. Jest ich obecnie na całym kontynencie 17, ale dwie kolejne powinny zostać otwarte w nadchodzących miesiącach - jedna w Kamerunie, a druga w Tanzanii. Sam Zełenski został też zaproszony do złożenia wizyty w RPA.
Dwóch najbardziej aktywnych na afrykańskim kierunku ukraińskich dyplomatów to wspomniany Maksim Subch i Jurij Pywowarow. Subch jest aktywny zarówno w terenie, jak i w mediach, zazwyczaj reprezentuje Ukrainę podczas otwarć nowych ambasad - choć nie wszystkie z tych stanowisk stały się jeszcze w pełni operacyjne. Subch często wzywał do zorganizowania szczytu Ukraina-Afryka (takie szczyty od dawna organizuje Rosja). Zajmował się sprawami afrykańskimi już jako doradca w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a od lipca 2018 r. do czerwca 2022 r. był ambasadorem w Algierii. Pywowarow to ambasador Ukrainy w Senegalu, Gwinei, Gwinei Bissau, Wybrzeżu Kości Słoniowej i Liberii. Na początku sierpnia 2024 r. został wezwany do wyjaśnień przez władze Senegalu w związku z pogłoskami, że ukraińska armia pomaga malijskim rebeliantom w walce z rosyjskimi najemnikami.
Masakra Rosjan w Mali
Dwudziestego siódmego lipca 2024 roku kanały Telegramu zalały zdjęcia i nagrania wskazujące, że Grupa Wagnera poniosła krwawą porażkę w Mali. W zasadzce rebeliantów zginąć miało ponad 80 rosyjskich najemników i blisko 50 malijskich żołnierzy.
Krótko po bitwie pod Tinzaouten Andrij Jusow, rzecznik ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR), oświadczył w mediach: „Rebelianci otrzymali informacje, i nie tylko informacje, które umożliwiły im przeprowadzenie udanej operacji wojskowej przeciwko rosyjskim zbrodniarzom wojennym”. Niektórzy członkowie kierownictwa ruchu Tuaregów przyznali, że dochodzi do wymiany informacji z ukraińskimi urzędnikami. - Jak wszystkie organizacje, szukamy partnerów i wsparcia. Mamy do czynienia z Grupą Wagnera, która ma wrogów na całym świecie, szczególnie na Ukrainie. Rozmawiamy z nimi, ale nie tylko z nimi - powiedział jeden z nich.
W połowie października 2024 roku francuski dziennik „Le Monde”opublikował artykuł, w którym twierdził, że Ukraina dostarcza wojskowe drony tuareskim rebeliantom działającym w północnym Mali. Odbiorcą tych dronów ma być koalicja separatystów tuareskich znana jako CSP-DPA. Według „Le Monde”, lekkie drony były używane we wrześniu i październiku ub. r. do zrzucania materiałów wybuchowych na rosyjskie obozy w Goundam i Lere. Francuski dziennik twierdził również, powołując się na źródło bliskie ukraińskiemu wywiadowi, że niektórzy Tuaregowie zostali przeszkoleni w Ukrainie, podczas gdy kilku ukraińskich specjalistów szkoliło rebeliantów w Sahelu. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy odrzuciło te informacje.
Bitwa na pograniczu malijsko-algierskim potwierdziła, że Ukraina i jej siły specjalne mogą rzucać wyzwanie Rosji i jej najemnikom w Afryce Subsaharyjskiej. Wcześniej Ukraińcy starli się w wojnie zastępczej z Rosjanami w Sudanie pogrążonym w wojnie domowej.
Front sudański
We wrześniu 2023 roku CNN donosiła o prawdopodobnym ataku ukraińskich dronów na paramilitarne oddziały RSF w Sudanie, wspierane przez Grupę Wagnera. Do operacji miało dojść w pobliżu Chartumu. Źródło stwierdziło, że prawdopodobnie stoją za tym ukraińskie służby specjalne. Ukraina oficjalnie nie przyznała się do ataków. Warto jednak zwrócić uwagę, że w tym samym miesiącu doszło do niespodziewanego spotkania Zełenskiego z generałem Burhanem, dowódcą armii sudańskiej, liderem junty, który ściera się od kwietnia 2023 roku ze wspomnianymi RSF. Wówczas Rosja – choć wcześniej miała dobre relacje z obiema stronami wojny domowej – stawiała na RSF właśnie. W ub. roku Moskwa zmieniła jednak front i zaczęła mocno wspierać regularną armię (tak jak Sudan) – za obietnicę budowy rosyjskiej bazy wojskowej nad Morzem Czerwonym. W tej sytuacji zapewne Burhan zrezygnował z pomocy ukraińskiej.
Ukraina zapewnia wsparcie wojskowe rządom i ruchom w Afryce, które są zagrożone przez rosyjskich najemników. Co wywołuje krytykę w niektórych krajach afrykańskich i w Moskwie, które twierdzą, że w ten sposób Ukraina staje się nikim więcej, jak agentem byłych mocarstw kolonialnych, takich jak Francja i Wielka Brytania. Trzy kraje afrykańskie - Wybrzeże Kości Słoniowej, Mali i Niger – zerwały nawet stosunki dyplomatyczne z Kijowem.
