Występ niedoszłej Rzecznik Praw Obywatelskich poprzedzający ostateczne odrzucenie w głosowaniu jej kandydatury na RPO był kuriozalny. Pytania padały lepsze i gorsze, nastawione na kontrę, ale generalnie nie odbiegające od standardu w takich sytuacjach. Problem w tym, że to głównie odpowiedzi pani senator dowodziły jej niekompetencji, słabego przygotowania i marnej orientacji w obszarach funkcjonowania Rzecznika. Czasem również obnażały jej podstawowe braki we władaniu językiem ojczystym.
Jedno pytanie, jakie dziś w Senacie nie padło, to: „Jak do tego doszło?”. I nie mam na myśli politycznych gierek PiS z opozycją, których tym razem stawką był senatorski mandat zwalniany przez Staroń z chwilą powołania na RPO. „Jak do tego doszło?” w tym sensie, że ktoś w PiS uznał tę kandydaturę za wartą nowego politycznego kompromisu (z Kukizem i częścią Konfederacji, bez Gowina) i przeforsowania w Sejmie.
Wolałbym wierzyć, że senatorowie PiS, którzy nie zagłosowali za Staroń w Senacie, zrobili to bogatsi o refleksje po dyskusji z jej udziałem. Na przykład takiej. Pytanie senatora Klicha: „Jak pani chce bronić wolności i praw obywateli w stosunku do władzy, która występowała przeciwko nim?”. Odpowiedź: „Normalnie”. Rozumiem, że władzy wygodniej, gdy stanowiska niezależnych państwowych urzędników obsadzają figuranci pokroju obecnego Rzecznika Praw Dziecka. Ale tu, w piątek (18 czerwca) nawet nie zachowano pozorów.
Senator Staroń w kolejnym procesie wyłaniania RPO poparli in blanco ludzie Kukiza, a także część Konfederacji. Ta ostatnia uzależniała głosowanie w Sejmie od wyniku debaty z udziałem Lidii Staroń i prof. Marcina Wiącka. Staroń na debatę nie przyszła, a i tak dostała większość głosów konfederatów. Naprawdę, można było przewidzieć, co będzie dalej, znając możliwości pani senator, dlatego tej farsy nie da się usprawiedliwić.
Za nami piąta runda beznadziejnego widowiska, którego stawką jest… utrzymanie wakatu na stanowisku RPO po Adamie Bodnarze. Datą graniczną, wyznaczoną przez Trybunał Konstytucyjny, jest 15 lipca. Nikt nie wie, co będzie potem – może komisarz ludowy ze specustawy, a może nic. I nic to całkiem realna opcja, jeśli waga państwowa to dziś nieznośna lekkość bytu.
Nie przeocz
Zobacz koniecznie
