Wiarygodność jest w dzisiejszym świecie kwestią fundamentalną. Na niej opiera się bowiem zaufanie w społeczeństwie, konieczne choćby w minimalnym stopniu do realizacji jakiejkolwiek polityki. Jeśli, słusznie lub niesłusznie, nie ufamy komuś, to nie powinniśmy oddawać mu władzy. Zaufanie Rosjan do Putina wiele mówi o Rosjanach.
Zaufanie określić można jako oczekiwanie, że ktoś lub jakaś instytucja zachowa się zgodnie z głoszonymi hasłami i wedle pożądanych przez nas pozytywnych kryteriów. Jeśli policjant zachowa się wobec nas zgodnie ze swoją rolą stróża porządku, to nasze zaufanie do tego człowieka, jak i instytucji, którą reprezentuje, wzrośnie. Jeśli zaś nadużyje władzy, podejmując błędną decyzję lub traktując nas pogardliwie, albo brutalnie, to zaufanie to spadnie. Jeśli złapiemy dziennikarza na kłamstwie lub manipulacji, to nasze zaufanie do niego powinno spaść, niezależnie od tego, jak jest wymowny i jak gustownie się ubiera. Jeśli liczba niesprawiedliwych wyroków sądowych rośnie, to zaufanie do wymiaru sprawiedliwości w społeczeństwie spada.
Włosi zrobili pierwszy krok
W tym momencie nie można nie zauważyć zjawiska manipulacji. Stało się ono już przedmiotem badań naukowych z pogranicza socjologii i psychologii społecznej, jest bowiem powszechnie zauważalne i dotyka sfery polityki oraz życia gospodarczego, a w sposób bardziej bezpośredni – każdego z nas i naszego życia codziennego. Dla rosnącej części społeczeństw jest oczywiste, że podlegają one różnym rodzajom manipulacji, którym zresztą warto się przyjrzeć przy innej okazji. Świadomość podlegania manipulacji obniża poziom zaufania. Kto więc ma nami rządzić?
Narodem, który ma specyficzny stosunek do polityki są Włosi - sceptyczni, prześmiewczy, zdystansowani i często akceptujący śliskie drogi dochodzenia do celu. A jednak, jeśli 26% Włochów uznało, że dość wygłupów i przekrętów, że można zaufać Giorgii Meloni, przystojnej kobiecie, która wali prostu z mostu: sono Giorgia, sono una donna, sono una madre, sono Italiana, podkreślając znaczenie tożsamości, to stało się coś ważnego. Najwyraźniej uznający prymat życia osobistego i zakochani w smakowaniu życia Włosi uznali w tak dużej części, że rewolucja antycywilizacyjna zaszła za daleko i że znalazł się ktoś, kto będzie w koalicji z innymi partiami prawicy potrafił postawić tamę fali relatywizmu i anarchizmu. Czy premier Meloni zdoła spełnić te oczekiwania – zobaczymy. Początek został jednak zrobiony.
Szwedki na lewo, Włoszki na prawo
Mniej jednoznaczna sytuacja jest w państwach skandynawskich. W obliczu agresji Rosji na Ukrainę Szwecja i Finlandia porzuciły neutralność i przystąpiły do NATO. Ostatnie wybory w Szwecji przyniosły niewielką przewagę koalicji prawicowej z udziałem eurosceptycznych Szwedzkich Demokratów i Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, której lider Ulf Kristersson został nowym premierem. Nowa koalicja rządząca zapowiada zaostrzenie rygorów prawa migracyjnego i podniesienie bezpieczeństwa także w kontekście przestępczości imigrantów. Czy program ten uda się zrealizować – trudno powiedzieć, bo siły anarchicznego „postępu” są w Szwecji nadal bardzo wpływowe.

Jest przy tym ciekawe, że o ile we Włoszech to kobiety są raczej obrończyniami tożsamości i zdrowego rozsądku, o tyle Szwedki głosowały raczej za koalicją lewicową, a zmiana na scenie politycznej była raczej dziełem mężczyzn.
Prezydent Putin może więc swoją szatańską retoryką próbować obniżać wiarygodność partii prawicowych, ale znów trafił kulą w płot. Premier Meloni odwołuje się do chrześcijaństwa, ale potępia agresję Rosji, zaś obie partie szwedzkie są w warstwie światopoglądowej dość luźno związane z myślą chrześcijańską, wejście Szwecji do NATO zaś popierają. Rosyjska manipulacja okazała się chybiona.
Kto jednak uwierzy Donaldowi Tuskowi, że Rosja zaangażowała się w 2015 roku w Polsce w odsunięcie od władzy prorosyjskiej koalicji PO-PSL po to, by do władzy doszło antyrosyjskie Prawo i Sprawiedliwość? Czyżby Polacy byli głupsi od Włochów i Szwedów?
