Nowa ofensywa Rosji a strategia szybkiego zwycięstwa Ukrainy

Piotr Grochmalski
Piotr Grochmalski
Gdy Rosjanie rozpoczęli wielką ofensywę w Ługańsku, prezydent Ukrainy w Londynie, Paryżu i Brukseli przekonuje o potrzebie przełomu we wsparciu w nowoczesny sprzęt walczącej armii ukraińskiej. Symbolicznie odwołał się w Pałacu Westminsterskim do postaci Winstona Churchila. Stwierdził, że dziś rozumie to uczucie, gdy usiadł - podczas swojej wizyty w Wielkiej Brytanii w październiku 2022 r. - w fotelu, z którego Churchil prowadził wojnę z Niemcami. Zrozumiał „jak odwaga pcha człowieka przez największe trudności, aby go wynagrodzić zwycięstwem”.

Michael McFaul, były ambasador USA w Moskwie, nie ma wątpliwości, że losy tej wojny zależą od odważnego wsparcia Zachodu dla Ukrainy. Według niego Putin liczy, „że zachodnie rządy i społeczeństwa stracą wolę i zainteresowanie dalszym pomaganiem Ukrainie”.

Gdyby Ukraina dostała broń jeszcze latem...

Z dzisiejszej perspektywy jest oczywiste, że gdyby Kijów otrzymał latem ubiegłego roku broń, która pozwoliłaby wykorzystać słabość Rosji i kontynuować jesienną kontrofensywę, doszłoby do spektakularnej klęski barbarzyńskich orków przewyższającą swoimi rozmiarami zwycięstwo chersońskie i charkowskie. Ale wielomiesięczny twardy opór Berlina w sprawie Leopardów dał potrzebny czas Putinowi. Pozwolił też na bezkarne niszczenie infrastruktury krytycznej Ukrainy, co groziło gigantyczną humanitarną katastrofą.

Kreml, na oczach Zachodu, próbował realizować projekt wielkiego ludobójstwa. Wojna na wyniszczenie ma zniszczyć ukraińskie państwo i złamać naród. Każdy kolejny jej miesiąc zwiększa szanse Moskwy na rozbicie woli przywódców wolnego świata do kontynuowania wsparcia dla Kijowa. Dlatego potrzebne są zdecydowane działania. Już w listopadzie Atlantic Council przedstawił konieczność stworzenia kompleksowej strategii, „która pomoże Ukrainie wygrać wojnę z Rosją i zapewnić pokój”.

Stephen Hardley, były doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego administracji Busha, a także William Taylor, John E. Herbst, Matthew Kroenig, Melinda Haring i Jeffrey Cimmino podkreślili, że ukraińska armia potwierdziła swój profesjonalizm i determinację w walce. Jej dowództwo doskonale wie, czego potrzebuje, aby odnieść zwycięstwo. Dlatego winni dostać szybko i sprawnie to, co uznają za konieczne na tym etapie konfliktu.

Gen Walerij Załużny już na początku września, w obszernym artykule napisanym wspólnie z gen. Mychajłem Zabrodskim, stwierdzał, że to, co może przesądzić o klęsce Rosji to pozbawienie jej kluczowego elementu przewagi… Decydująca jest dysproporcja zdolności”. Obrazuje je dobitnie zasięg środków zniszczenia – o ile Rosja dysponuje pociskami odpalanymi z powietrza o zasięgu do 2 tysięcy kilometrów, Ukraina ma faktycznie zdolność odpowiedzi do 100 kilometrów, a więc na dystans 20 razy mniejszy.

Co więcej, „wróg jest w stanie bezkarnie zadawać precyzyjne ataki na cele na całej głębokości terytorium kraju”. W ujęciu obu generałów, z perspektywy militarnej to jest kluczowym strategicznym punktem ciężkości. Ich zdaniem „Dopóki ta sytuacja się utrzyma, wojna ta może trwać latami”. Dlatego Ukraina pilnie potrzebuje takich systemów jak choćby w amerykańskie pociski MGM-140B ATACMS Block 1A dla zestawów HIMARS MLRS zdolnych do rażenia do 300 kilometrów.

Gen. Załużny podkreślał, iż taka sytuacja powoduje, że Rosja czuje się bezkarna. Jak stwierdzał, „dopiero w przypadku wyrównania równowagi pod względem zasięgu środków rażenia, a tym samym zachwiania określonego środka ciężkości wroga, można mówić o przełomie w przebiegu wojny”. Już sama obecność takiego zagrożenia zmusi Rosję i jej społeczeństwo „do innego spojrzenia na charakter, przebieg i wynik naszej konfrontacji”. To zdanie podzielał kwiat amerykańskiej generalicji i znawców Rosji.

W połowie sierpnia, na portalu Hill ukazał się list byłych amerykańskich dowódców wojskowych i ambasadorów domagających się szybkiego dostarczenia armii ukraińskiej owych rakietowych środków, o których tak zdecydowanie wypowiedział się w artykule gen. Załużny. Autorzy otwartego listu, w tym byli dowódcy sił NATO i USA w Europie, Philip Breedlove, Wesley Clark i Ben Hodges, a także byli ambasadorowie USA w Ukrainie, Niemczech, przy NATO, w ZSRR i w Polsce (Daniel Fried) stwierdzali, że dalsze dostarczanie pomocy, która jest wystarczająca do utrzymywania w zawieszeniu wojny, ale niewystarczająca, aby Ukraina odzyskała okupowane ziemie, „może nieumyślnie doprowadzić do porażki, choć wydawać by się mogło, że zwycięstwo jest pewne”.

Domagali się szybkiego przekazania dla Kijowa pociski ATACMS. Jak stwierdzili: „Możemy uważać, że każdego dnia, w którym opóźniamy dostarczanie Ukrainie broni potrzebnej jej do odniesienia zwycięstwa, unikamy konfrontacji z Kremlem. (Ale jest) dokładnie na odwrót, (w ten sposób) tylko zwiększamy prawdopodobieństwo, że staniemy w obliczu tego niebezpieczeństwa na mniej korzystnych warunkach”.

Rosyjska ofensywa w obwodzie Ługańskim

Ukraina nadal nie otrzymała systemów ATACMS. Ale już sama zapowiedź dostaw zachodnich czołgów Leopardów, Challengerów i bojowych wozów piechoty wywołało popłoch na Kremlu i zwiększyło presję na Gen. Walerego Gierasimowa, szefa sztabu i głównodowodzącego agresją Rosji, do przyspieszenia wielkiej ofensywy. Kijów już w grudniu ostrzegał, że może ona rozpocząć się w pierwszym kwartale 2023 r. Wszystko wskazuje, że diagnozy Kijowa były trafne.

Według ocen waszyngtońskiego Institute for the Study of War, „Siły rosyjskie odzyskały inicjatywę na Ukrainie i rozpoczęły kolejną dużą ofensywę w obwodzie ługańskim”. Rosja do walki rzuciła pułki 144 i 3 Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych z 20 Armii, dowodzonej przez gen. Andrieja Iwanajewa. Ten związek operacyjny wchodzi w skład Zachodniego Okręgu Wojskowego, który od początku wojny czterokrotnie doświadczył frustracji Gierasimowa.

Najpierw, w maju, poleciała głowa jego ulubieńca, gen. Aleksandra Żurawlowa, który totalnie zawiódł oczekiwania szefa sztabu. Po nim szefostwo objął gen. Roman Bierdnikow, który z hukiem wyleciał w grudniu, aby ustąpić miejsce gen. Siergiejowi Kuzowlewowi, byłemu szefowi sztabu Wschodniego Okręgu Wojskowego. A ten, ledwie po kilku tygodniach, 23 stycznia, został przerzucony na dowódcę Południowego Okręgu Wojskowego, a w jego miejsce obsadzono gen Jewgienija Nikiforowa.

Jemu też podlega 2 Dywizja Tamańska, która – po przyspieszonej „kuracji” w Białorusi – najpierw została dyslokowana do swojej bazy w Kianinińcu pod Moskwą, a teraz ma wkrótce zostać wprowadzona jako wzmocnienie ofensywy na kierunku Svatowe-Kreminna. Przed wojną była to jedna z najbardziej elitarnych formacji. Podczas walk pod Charkowem, została doszczętnie rozbita. Rosjanie, do działań pod Kreminna, rzucili też 90 Witebsko-Nowogródzką Dywizję Pancerną płk. Ibatulina.

Dwóch żołnierzy z tej formacji w marcu brutalnie zgwałciło i pobiło pod Kijowem ciężarną kobietę, która z tego powodu poroniła. 90 Dywizja, która w czasach zimnej wojny, stacjonowała w Polsce, w Borne Sulinowo, a potem została rozwiązana. Putin odbudował ją w 2016 r. ramach przygotowań do wojny. Podlega Centralnemu Okręgowi Wojskowemu, którym dowodził gen. Aleksandr Łapin. On także dostał wilczy bilet. Tymczasowo, w oczekiwaniu na nowego szefa, zastąpił go gen. Aleksandr Linkow.

Sam Łapin, który jeszcze latem 2022 r. dowodził zgrupowaniem Centrum i za boje pod Lisyczańskiem otrzymał tytuł Bohatera Federacji Rosyjskiej, ale był też celem agresywnych ataków ze strony przywódcy Czeczenii, Ramzana Kadyrowa, i Jewgienija Prigożyna, szefa najemników Grupy Wagnera, nie mógł być ostentacyjnie skreślony. Dlatego Gierasimow zrobił z niego szefa sztabu wojsk lądowych. Rosjanie mają ogromne problemy kadrowe, dlatego usuwani z jednych stanowisk, trafiają na inne.

Ale też Kreml nie ufa kadrze oficerskiej, obawia się buntu w jej szeregach. Częsta rotacja ma zmniejszyć ryzyko przewrotu na kształt puczu gen. Korniłowa w 1917 r. czy ludzi o politycznych ambicjach jak gen. Aleksandr Lebied, który zginął w katastrofie śmigłowca, gdy zaczął sprawiać Putinowi problemy. Na front na linii Svatove-Kreminna Gierasimow rzucił też formacje szturmowe 76 Dywizji Powietrznodesantowej i zbieraninę pododdziałów z Południowego Okręgu Wojskowego. Jeśli zdecyduje się wesprzeć ofensywę siłami 2 Dywizji Tamańskiej i 4 Dywizji Kantemirowskiej, to jej powstrzymanie i wykrwawienie, mogłoby otworzyć Ukrainie szansę do kontrofensywy. Dlatego dla Kijowa liczy się każdy dzień, który przyspieszyłby dostawy nowego sprzętu i pozwoliłby na skrócenie szkolenia nowych jednostek ukraińskiej armii.

Teoria wielkiego wybuchu, czyli droga do szybkiego zwycięstwa Ukrainy

Michael McFaul uważa, że Zachód winien skończyć z polityką stopniowego rozszerzania pomocy wojskowej dla Ukrainy, bo wojna na wyniszczenie będzie tylko zachęcała Putina do jej dalszej, stopniowej eskalacji. Trzeba dostarczyć wszystko to, co pozwoli na szybkie i zdecydowane zwycięstwo Kijowa jeszcze w tym roku. Jak podkreślił, „Jeśli Rosja zacznie wygrywać na polu bitwy, a nawet doprowadzi do impasu, niewielu będzie pamiętało niezwykłe przywództwo prezydenta USA Joe Bidena w pobudzaniu świata do pomocy Ukrainie w 2022 r. Dlatego zachodni przywódcy muszą zmienić podejście do konfliktu”.

Apeluje o wsparcie dla wielkiego przełomu. Winien on objąć wielkie, spektakularne dostawy nowoczesnego sprzętu. Bo „Bez większego i natychmiastowego wsparcia wojna pogrąży się w impasie, co jest tylko na korzyść Putina. Ostatecznie Zachód będzie oceniany po tym, co wydarzyło się w ostatnim roku wojny, a nie po tym, co wydarzyło się w pierwszym”. Liczy się też sposób w jaki ta nowa, wielka pomoc wojskowa, będzie ogłoszona. Jak podkreśla „Zamiast dostarczać ATACM w marcu, Reaperów [Drony MQ 9 Reaper] w czerwcu i samolotów we wrześniu, NATO powinno zdecydować się na Wielki Wybuch.

Plany dostarczenia wszystkich tych systemów powinny zostać ogłoszone 24 lutego 2023 roku, w pierwszą rocznicę inwazji Putina. Ogłoszenie na taką skalę wywoła ważny efekt psychologiczny na Kremlu i w rosyjskim społeczeństwie, sygnalizując, że Zachód w pełni wspiera wolę Ukrainy do wyzwolenia wszystkich okupowanych terytoriów”. To działanie winno być wzmocnione potężnym uderzeniem nowymi sankcjami, skutecznie odcinającymi zachodnie technologie.

Zachód winien też ogłosić przekazanie Ukrainie owych 300 miliardów USD rezerw rosyjskiego banku centralnego. W ten sposób wspólnota wolnych narodów dokonałaby tego, czego Kreml w najczarniejszych snach się nie spodziewa. Jednoznacznie zadeklarowałaby wolę szybkiego zwycięstwa Ukrainy. I wsparłaby ją potęgą swojego potencjału.

rs

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Strategia jest taka żeby przekonać ruskich że nie walczą z NATO tylko z Ukrainą
Wróć na i.pl Portal i.pl