Polskie MiG 29 – punkt zwrotny wojny. Znów dokonaliśmy przełomu

Piotr Grochmalski
Piotr Grochmalski
Mig-29 polskich sił zbrojnych w bazie lotnictwa taktycznego w Malborku
Mig-29 polskich sił zbrojnych w bazie lotnictwa taktycznego w Malborku Fot. Przemysław Świderski
Po serii katastrofalnych klęsk Rosja prowadzi wojnę na wyczerpanie Ukrainy. Liczy, że doprowadzi też do rozbicia Zachodu i wyhamowania jego militarnego wsparcia dla Kijowa. Dlatego znaczenie ma każdy dzień. Wiadomość przekazana w czwartek przez prezydenta Andrzeja Dudę, że Polska wkótce przekaże pierwsze cztery myśliwce MiG-29, a potem kilkanaście następnych, obiegła cały świat. Zaznaczył przy tym, iż maszyny te zostaną zastąpione w polskich siłach powietrznych południowokoreańskimi samolotami FA-50 i amerykańskimi F-35. Znów dokonaliśmy przełomu i jako pierwsi dostarczamy samoloty bojowe dla Ukrainy.

To wywrze presję na Zachód? Warszawa była pierwsza

Sanya Mansoor z amerykańskiego „Time” nie ma wątpliwości, iż „Decyzja Polski prawdopodobnie wywrze presję na inne kraje zachodnie”, przełamując kolejną barierę obaw, że taki krok może doprowadzić do eskalacji konfliktu na Ukrainie. Podobną opinię wyraża brytyjski The Guardian. A George Barros, analityk Institute for the Study of War, jest przekonany, iż „To może być punkt zwrotny, gdy zachodnie stolice zaczną ponownie oceniać swoje wcześniejsze decyzje o odmowie wysłania na Ukrainę samolotów”.

Już mało kto pamięta, że Warszawa wielokrotnie, jako pierwsza, przełamywała te sztuczne granice strachu, które chciała wykreować Rosja. Jako pierwsi przesłaliśmy ciężki, nowoczesny sprzęt zachodni. Nasze armatohaubice Krab weszły do akcji w krytycznym momencie wojny. Dostarczyliśmy też Ukrainie ponad dywizję czołgów T-72. Odegrały kluczową rolę w wielkiej ofensywie charkowskiej. Przełamaliśmy gigantyczny opór Niemiec w dostawach rakietowych systemów Patriot. Stoczyliśmy bój z Berlinem o Leopardy, który odbił się szerokim echem na całym świecie.

Mimo, że Niemcy się ostatecznie ugięły, to nadal nie jest pewne czy ich obiecane czołgi dotrą na czas, aby wejść w skład formacji uderzeniowych przygotowywanych do wielkiej ofensywy przez Ukrainę. Wiadomo natomiast, że już pierwsze cztery polskie Leopardy 2A4 trafiły na miejsce, a następne 10 wkrótce ruszy ich śladem. Bo Polska działa szybko i skutecznie. Zachodnie media przypomniały też, że Warszawa już rok temu, w marcu, zaoferowała przekazanie poradzieckich myśliwców MiG 29 w zamian za F-16, ale wówczas Waszyngton nie był na taki przełomowy krok gotowy.

Ukraina nie ma czasu do stracenia

Polska jednoznaczna decyzja została ogłoszona dzień po wirtualnej konferencji ministrów obrony z ponad 40 państw, które wspierają uzbrojeniem Kijów. Od wielu miesięcy dostawy są ukierunkowywane pod kątem przygotowania armii ukraińskiej do wielkiej wiosennej lub letniej kontrofensywy. Kilkadziesiąt MiG-ów może odegrać kluczową w niej rolę.

Działając w ścisłej koordynacji z siłami lądowymi, swoimi możliwościami rażenia, znacznie zwiększą siłę uderzenia. Ukraińcy, dzięki dokonanym modyfikacjom, przystosowali własne MiG-29 do przenoszenia NATO-owskich systemów uzbrojenia. Ogromnego spustoszenia dokonały szczególnie pociski przeciwradiacyjne AGM-88 i HARM. Są one zdolne do niszczenia radarów wroga na odległość ponad 80 kilometrów, a przez to oślepiają rosyjskie systemy rakiet ziemia-powietrze.

Celem: skuteczna kontroofensywa Ukrainy

Amerykanie przekazali ostatnio precyzyjnie kierowane bomby JDAM-ER trafiającymi na dystans porównywalny z uderzaniem rakietami GMLRS wystrzeliwanymi przez Himarsy. Przed ofensywą zdolności do rażenia wszystkich MiG-ów, także tych, które zostaną przekazane, ma być jeszcze zwiększona. Ukraińcy pokonali techniczne problemy związane z zamontowaniem na myśliwcach rakiet powietrze-powietrze AMRAAM. Jest to groźna broń nie tylko wobec wrogich maszyn, ale także rakiet, którymi Rosjanie ostrzeliwują ukraińskie miasta.

W komentarzu po naradzie 15 marca w sprawie dozbrajania ukraińskiej armii, sekretarz obrony USA Lloyd Austin stwierdził, iż celem jest przygotowanie takiego potencjału, który pozwoli ukraińskim siłom zbrojnym dokonać skutecznej kontrofensywy. Ołeksij Reznikow, ukraiński minister obrony, stwierdził, iż sukces przygotowywanej ofensywy będzie zależny od możliwości skutecznego przerwania linii zaopatrzenia wroga i zneutralizowania jego przewagi powietrznej. Bez niedomówień stwierdził, iż dostawa myśliwców przyspieszyłaby wyzwolenie terytorium Ukrainy. „Im szybciej otrzymamy samoloty bojowe, tym więcej istnień ludzkich zostanie uratowanych” – podkreślił Reznikov.

Poradzieckie MiGi to rozwiązanie tymczasowe

Ale dostawy MiG-29 to rozwiązanie tymczasowe. Przemawia za nimi możliwość ich użycia niemal z marszu. Ukraińskie lotnictwo ma na swoim wyposażeniu radzieckie myśliwce Su-24, Su-25 i MiG-29, a to oznacza, że ich piloci są świetnie przygotowani do obsługi takiego sprzętu. A wyszkolenie ich do używania zachodnich maszyn wymaga minimum dziewięciu miesięcy, co wyklucza branie ich pod uwagę w nadchodzącej ofensywie.

Ale jest to nieunikniony krok w dłuższej perspektywie. W. Brytania już rozpoczęła szkolenie ukraińskich pilotów. Ale jej siły powietrzne używają Eurofigter Typhon, maszyny zbudowanej przez połączone siły brytyjskiego BAE System, francusko-niemiecko-hiszpańskiego EADS i nieistniejącej już od dekady włoskiej Alenia Aeronautica. Byłaby to dobra maszyna dla Ukraińców. Sami Brytyjczycy posiadają ich ponad 160, a Niemcy przeszło 180.

Ale Berlin już zajął twarde stanowisko. Olaf Scholz w styczniu 2023 r. zarzekał się w niemieckim parlamencie, że od samego początku wojny Berlin stawiał sprawę jasno, że nie wyśle samolotów bojowych. Kanclerz Niemiec za każdym razem musi być zmuszany ogromną presją międzynarodową do wspierania Ukrainy. Tym razem jednak prezentuje wyjątkowo nieprzejednaną postawę. A bez zgody Berlina nie byłoby możliwe przekazanie przez Londyn maszyn Eurofigter Typhon.

Następne będą F-16? Ukraińscy piloci już na testach

Bardziej prawdopodobne jest, iż ostatecznie będą to F-16, najbardziej sprawdzony i niezawodny myśliwiec będący na uzbrojeniu szeregu państw NATO, w tym Polski. Francja i Holandia zadeklarowały wstępną gotowość przekazania samolotów Ukrainie. Amsterdam przechodzi na F-35 i jest w stanie przekazać kilkanaście sztuk F-16, a w przypadku Paryża byłaby to ich rodzima konstrukcja Dassault Mirage 2000.

Politico ujawniło, że już dwóch ukraińskich pilotów przeszło zaawansowaną ocenę w bazie Air National Guard w Tucson w Arizonie dla amerykańskich instruktorów wojskowych. Chodziło o praktyczną ocenę poziomu wyszkolenia ukraińskiej kadry. Ale także ich przygotowanie do używania zachodniego uzbrojenia. Oficjalnie jednak USA nadal twierdzą, iż nie przewidują dostarczenia dla Kijowa maszyn F-16. A kluczową teraz kwestią jest dostarczenie do Kijowa tego wszystkiego, co w pierwszej kolejności jest niezbędne do przygotowania ofensywy – zachodnich czołgów, nowoczesnych bojowych wozów piechoty, systemów artyleryjskich i obrony powietrznej a także ogromnej ilości amunicji.

Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, gen. Mark Milley stwierdził, że Zachód tak zwiększa obecnie zdolności ukraińskiej armii, aby była ona w stanie skutecznie przeprowadzić wybrany przez siebie wariant kontrofensywy, wyzwolić okupowane ziemie i zakończyć tę wojnę.

Polecjaka Google News - Portal i.pl

rs

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl