Wymiar sprawiedliwości. Adama Bodnara walka z wiatrakami

Dorota Kowalska
Adam Jankowski
Za chwilę minie rok rządów ekipy Donalda Tuska, a my wciąż żyjemy w kraju, w którym pracują „uprawnieni” i „nieuprawnieni” sędziowie, „uprawnieni” i „nieuprawnieni” prokuratorzy.

Spis treści

Spór o prokuratora krajowego

Ta decyzja Sądu Najwyższego dla wielu wcale nie była zaskoczeniem. „W wymiarze sprawiedliwości panuje chaos i nikt już nad nim zapanować nie zdoła” - mówią politycy przy Wiejskiej. Co gorsza - także niektórzy prawnicy.

Tym razem poszło o prokuraturę, a konkretnie o konflikt w Prokuraturze Krajowej. W styczniu, Dariusz Barski, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry i świadek na jego ślubie, stracił fotel prokuratora krajowego. Zdaniem nowej władzy przywrócenie go do służby prokuratorskiej w 2022 roku oparto na nieobowiązujących już wtedy przepisach. Decyzją premiera Donalda Tuska stanowisko po Barskim zajął czasowo Jacek Bilewicz, potem Dariusz Korneluk, który wygrał konkurs na to stanowisko. Nie wszyscy jednak, zwłaszcza środowiska związane ze Zjednoczoną Prawicą, uważają to rozstrzygnięcie za słuszne. Dla nich Barski wciąż jest szefem Prokuratury Krajowej. Gdański sąd zwrócił się więc do Sądu Najwyższego z pytaniem - najkrócej mówiąc i nie komplikując sprawy - czy powołanie Barskiego na stanowisko Prokuratora Krajowego odbyło się zgodne z prawem, czy też nie.

I tak Izba Karna SN uznała właśnie, że Barskiego przywrócono do służby na mocy obowiązujących przepisów, które nie mają charakteru epizodycznego. Co więcej, zdaniem Izby Karnej SN, postępowanie prokuratora generalnego w sprawie prok. Barskiego było instrumentalnym wykorzystaniem przepisów prawa.

- W dniu, kiedy powołano prok. Bilewicza, prok. Barski był uznawany za prokuratora krajowego, a dzień wcześniej otrzymał pisemne pozwolenie na wręczenie nominacji dla prokuratorów. Kilka godzin później prokurator generalny przy niezmienionym stanie prawnym stwierdził, że ten, który wcześniej zaaprobował jego wniosek, nie jest jednak prokuratorem, bo nie wrócił ze stanu spoczynku - mówił sędzia Zbigniew Kapiński.

Co z neosędziami?

SN swoją uchwałę podjął w składzie trzyosobowym złożonym z tzw. neosędziów, o których wykluczenie, jeszcze przed rozprawą, wnioskowała Prokuratura Krajowa.

- Neosędziowie SN bronią własnych stanowisk i upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości. Chcą zablokować proces rozliczeń. Dzisiejsze stanowisko trzech neosędziów nie jest uchwałą Sądu Najwyższego i nie jest wiążące - skomentował minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Podobne stanowisko zajmuje Prokuratura Krajowa - jej zdaniem rozstrzygnięcie w tej sprawie podjęły osoby nieuprawnione.

Prezydent Andrzej Duda jest za to z uchwały SN bardzo zadowolony.

„Zarówno nielegalne usunięcie Dariusza Barskiego, jak i bezprawne powołanie na funkcję PK Dariusza Korneluka, stanowią w istocie rażące pogwałcenie konstytucyjnej zasady praworządności” - napisał zaraz po niej na portalu X.

SN ma rozstrzygnąć kolejne dwa pytania prawne dotyczące kierownictwa prokuratury, w tych sprawach orzekać będą jednak tzw. starzy sędziowie. Ich wyroki na pewno nie spodobają się którejś ze stron prawnego sporu. Pozostaje pytanie - której.

Wracając jeszcze do prokuratora Barskiego, ten w poniedziałek pojawił się przed siedzibą Prokuratury Krajowej w Warszawie. Nie został do niej wpuszczony.

- Jestem prokuratorem i działam zgodnie z prawem. Wykonuję obowiązek. Jeżeli nie zostanę wpuszczony, no trudno, nie będę forsował bramy głową, nie będę stosował środków siłowych - powiedział dziennikarzom przed budynkiem. - Prokurator krajowy jest jeden i ja pełnię tę funkcję zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego - dodał jeszcze.

Dzień później Barskiego przyjął prezydent Andrzej Duda. Na profilu X Kancelaria Prezydenta opublikowała zdjęcia ze spotkania.

W sieci zawrzało.

„Totalna profanacja urzędu prezydenta, a do tego manipulacja i dezinformacja. Barski, po pierwsze, nie jest żadnym prokuratorem krajowym, a po drugie, to jawne fałszowanie faktów i działanie mające cechy destabilizacji państwa” - pisze jeden z internautów. Inny: „To nie jest prokurator. Podawanie się za urzędnika państwowego to przestępstwo z art. 270 Kodeksu karnego”.

Stanowisko prezydenta w sprawie Barskiego

Podczas briefingu prasowego prezydent Duda podtrzymał jednak swoje stanowisko: dla niego Dariusz Barski jest prokuratorem krajowym.

- Próba usunięcia pana Dariusza Barskiego ze stanowiska prokuratora krajowego była w istocie prawnie bezskuteczna. Nie było ku temu żadnych podstaw. A powoływanie później na to stanowisko pseudoprokuratora krajowego pana Dariusza Korneluka odbyło się w sposób całkowicie niezgodny z prawem - oświadczył prezydent. Dodał, że cała sytuacja jest „ogromnie kłopotliwa”.

- To absolutnie rażące, skandaliczne naruszenie zasady praworządności. Jest to skandaliczne naruszenie ustawy o prokuraturze i samej konstytucji, co potwierdził zresztą w ostatnim czasie Sąd Najwyższy, a wcześniej też wskazywał na to Naczelny Sąd Administracyjny - ocenił Duda.

Prezydent stwierdził, że Dariusz Barski został powołany na stanowisko prokuratora krajowego zgodnie z obowiązującym prawem, co podkreślił Sąd Najwyższy w ostatnim swoim orzeczeniu. Zdaniem prezydenta, z dnia na dzień coraz bardziej widoczna jest „farsa, w jaką popada pan premier Donald Tusk, jego współpracownicy i ci wszyscy, którzy co chwila twierdzą, że ktoś jest jakimś neosędzią, że jakaś izba jest neoizbą”.

- Ta sytuacja jest troszkę schizofreniczna i wyobrażam sobie, że komuś, kto nie jest specjalistą z zakresu prawa (...), bardzo ciężko jest zrozumieć całą tę sytuację. Z jakąkolwiek praworządnością i przestrzeganiem konstytucji - to, co robi w tej chwili prokurator generalny minister sprawiedliwości pan Adam Bodnar i pan premier Donald Tusk - nie ma absolutnie nic wspólnego. To jest po prostu rażące łamanie zasady praworządności i rażące łamanie konstytucji - powiedział prezydent.

Z prezydentem Dudą trzeba się zgodzić, co do dwóch kwestii. Pierwszej - ktoś, kto nie jest specjalistą z zakresu prawa, rzeczywiście niczego już nie rozumie z tego, co dzieje się wokół wymiaru sprawiedliwości. Drugiej - sytuacja jest ogromnie kłopotliwa, ale to chyba bardzo delikatne określenie tego, czego jesteśmy świadkami od wielu już miesięcy.

Dwa porządki prawne w Polsce?

Trudno bowiem nie oprzeć się wrażeniu, że żyjemy dzisiaj w Polsce w dwóch porządkach prawnych (chociaż większość prawników uważa, że jest tylko jeden - ten będący gwarantem praworządności) i oto - oprócz sporu wokół sędziów, doszedł kolejny - ten o prokuratorów. Nowa władza będąc jeszcze opozycją zapowiadała, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości są jej priorytetowym zadaniem.

Za chwilę minie rok rządu Donalda Tuska. Impas w wymiarze sprawiedliwości wciąż trwa.

- Rozpoczęliśmy już prace nad zmianami ustawowymi dotyczącymi wymiaru sprawiedliwości. Podejmę wszystkie możliwe prawnie działania, by powstrzymać pogłębianie się kryzysu, choćby poprzez wstrzymanie obwieszczeń o wolnych stanowiskach sędziowskich. Nie można pozwolić na dalsze wadliwe powoływanie sędziów - mówi w grudniu Adam Bodnar, nowy minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

Te zapowiedzi budziły wiele nadziei, chociaż wiadomo było, że nie będzie łatwo, że w Ministerstwie Sprawiedliwości trzeba twardego, bezkompromisowego gracza.

Kim jest Adam Bodnar?

Może dlatego nominacja Bodnara była dla wielu zaskoczeniem. Mówiło się, że nowym ministrem sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska może zostać Borys Budka, prawnik, a obok tego stary polityczny wyjadacz. Mówiło się też o opcji atomowej, czyli o Romanie Giertychu. Giertych to adwokat zaprawiony w sądowych bataliach, bezkompromisowy, a obok tego człowiek znający kulisy polityki, były wicepremier, minister edukacji narodowej i co najważniejsze - zagorzały wróg Jarosława Kaczyńskiego i w ogóle Zjednoczonej Prawicy.

Donald Tusk postawił jednak na byłego Rzecznika Praw Obywatelskich.

- Jestem przekonany, że pana profesora nie trzeba nikomu przedstawiać. Czeka go bardzo trudna praca, o której już wcześniej długo rozmawialiśmy - powiedział Donald Tusk podczas swojego expose, zapowiadając kandydaturę nowego ministra sprawiedliwości.

Odważna decyzja. Tusk wysłał do stajni Augiasza człowieka pracowitego, wykształconego, prawego, stonowanego, powściągliwego, ci, którzy go znają, mówią jeszcze - człowieka zasad, ale obok tego - kogoś bez politycznego doświadczenia, a wymiar sprawiedliwości, niestety, stał się w ostatnich latach sprawą polityczną. Bodnarowi, jak podkreślają też niektórzy, brakuje tego, co być może w nadmiarze posiada choćby wspomniany już wyżej Roman Giertych: tej buty, pewności siebie graniczącej z bezczelnością, którą, jego wrogowie, nazywają zwykłym chamstwem.

- Tusk nie chciał, aby naprawa wymiaru sprawiedliwości miała jakiekolwiek zabarwienie polityczne, żeby ktoś pomyślał, że chodzi o polityczny odwet. Chodziło i chodzi wyłącznie o przywracanie w Polsce praworządności - mówią nam politycy obozu rządzącego.

Bodnar kompetencje miał do tego, jak mało kto. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, dwa lata później w Central European University w Budapeszcie studia LL.M. z zakresu prawa konstytucyjnego porównawczego. Rozprawa doktorska Bodnara (doktoryzował się na Uniwersytecie Warszawskim) „Obywatelstwo wielopoziomowe w europejskiej przestrzeni konstytucyjnej” została wyróżniona w konkursie Przeglądu Sejmowego na najlepszy doktorat z dziedziny prawa konstytucyjnego. Bodnarowi zawsze bliskie były prawa człowieka, był związany z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, z Funduszem ONZ na rzecz Ofiar Tortur, należał również do grona ekspertów Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej. W 2015 roku został wybrany przez Sejm na Rzecznika Praw Obywatelskich. W ciągu trwającej sześć lat kadencji podjął niemal 3 tys. różnego rodzaju interwencji, był aktywny, kiedy było trzeba tłumaczył w mediach sprawy, którymi się zajmował. Opowiadał, jak powinno działać prawo.

W 2021 roku, kiedy po raz ostatni przemawiał w Sejmie, mówił, że „przez sześć lat nastąpił niespotykany dotąd chaos prawny”.

- Ten okres mojego urzędowania trafił na czasy szczególne w najnowszych dziejach naszego państwa, czasy, w których obywatele potrzebowali coraz większego wsparcia, a władza robiła wiele, żeby ograniczyć możliwości działania urzędu rzecznika - podnosił.

W 2023 roku został kandydatem Paktu Senackiego w wyborach do Senatu RP. Zdobył mandat w okręgu wyborczym nr 19 w Warszawie.

- Uważam, że to jest szczególny moment w historii Polski - stwierdził. Zaznaczył, że tegoroczne wybory parlamentarne „przesądzą, czy my jeszcze będziemy państwem, które może o sobie mówić, że jest demokracją, czy też po prostu ruszymy bardzo mocno już w kierunku domykania systemu, tworzenia systemu autorytarnego” - tak tłumaczył swoją decyzję o wejściu do polityki w programie „Tak jest”.

Kariera Adama Bodnara

Idealista, wierzący w siłę prawa. W 2018 roku otrzymał norweską nagrodę Rafto za „zajęcie zdecydowanego stanowiska w obliczu obecnej sytuacji politycznej w Polsce”. Rok później organizacja pozarządowa World Justice Project uhonorowała go, wówczas Rzecznika Praw Obywatelskich i jego biuro, Nagrodą Praworządności. W 2021 roku Bodnarowi przyznano Medal Wolności Słowa w kategorii „Instytucja”. We wrześniu 2023 roku został laureatem nagrody XV Kongresu Kobiet.

- Zawsze po stronie prawa, zawsze po stronie słabych i dyskryminowanych, zawsze po stronie kobiet - mówiła ówczesna wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO).

Nagradzany, szanowany, tylko z czym przyszło się zmierzyć Bodnarowi? Z reformą, albo jak mówią niektórzy - deformą wymiaru sprawiedliwości. Długo by o niej pisać, ale przynajmniej pokrótce, żeby było wiadomo, o co toczy się gra.

Po zmianach wprowadzonych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, ogromnie wzrosły kompetencje ministra sprawiedliwości. W sądach powszechnych wpływa na obsadę wszystkich stanowisk funkcyjnych. Politycy zyskali także decydujący wpływ na skład Krajowej Rady Sądownictwa, a tym samym na obsadę stanowisk sędziowskich. Te zapisy nowych ustaw wzbudzały, i, niezależnie od tego, kto będzie sprawował władzę ustawodawczą i wykonawczą, wzbudzają kontrowersje. Nowa Krajowa Rada Sądownicza, wybierana przez polityków, nominuje i awansuje sędziów, a także członków stworzonych przez PiS w ramach reformy sądownictwa izb Sądu Najwyższego: Kontroli Nadzwyczajnej i Dyscyplinarnej. Liczni przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości mają jednak wątpliwości, co do niezawisłości tak powołanych sędziów i organów, dlatego korzystali i wciąż korzystają z przysługującego im prawa do sprawdzenia, czy podczas obsadzania stanowisk nie doszło do nieprawidłowości. Sprawa trafiła nawet do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który w orzeczeniu wydanym w listopadzie 2019 wskazał, że sędziowie mają pełne prawo weryfikować legalność nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym. I w tym momencie głos zabrali sędziowie SN. „Nienależyta obsada sądu występuje wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba wyłoniona na sędziego przez KRS w obecnym składzie” - stwierdził Sąd Najwyższy w uchwale trzech Izb: Izby Karnej, Cywilnej i Pracy Sądu Najwyższego. „Uchwała nie ma zastosowania do orzeczeń wydanych przez sądy przed dniem jej podjęcia; w odniesieniu do Izby Dyscyplinarnej SN ma zastosowanie do orzeczeń bez względu na datę ich wydania” - stwierdził ponadto SN. Ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uznał jednak, iż uchwała SN jest nieważna, co wprowadziło jeszcze większy chaos prawny w kraju. Bo z jednej strony Izba Dyscyplinarna SN działała jakby nigdy nic, Krajowa Rada Sądownictwa podobnie, z drugiej zaś strony - część sędziów wybranych przez nową KRS wstrzymuje się od orzekania. Niektórzy jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy, mówili o dwóch porządkach prawnych obowiązujących w naszym kraju.

PiS dokonało też swoistego zamachu na Trybunał Konstytucyjny, zwanego dzisiaj Trybunałem Julii Przyłębskiej. Ówczesny rzecznik Komisji Europejskiej, Christian Wigand, stwierdził, że niezależność i prawomocność Trybunału Konstytucyjnego w Polsce została „poważnie podważona” i nie może on wydawać już „efektywnej konstytucyjnej oceny”. To bardzo mocne słowa w ustach unijnego urzędnika, ale niejedyne, jakie padły pod adresem TK. „Trybunału Konstytucyjnego już w Polsce nie ma. Istnieje atrapa, fasada. Jest tylko budynek z napisem: Trybunał Konstytucyjny” - mówił profesor Wojciech Sadurski, podobnie jak wielu innych, uznanych prawników.

Nowa władza nie jest jednak w stanie realizować zmian, które zapowiedziała i nie dlatego, że minister Bodnar siedzi z założonymi rękami. Wszystkie ustawy, które przywracają praworządność, musi podpisać prezydent Andrzej Duda, tymczasem kompromis polityczny z prezydentem wydaje się nieosiągalny. Przecież to on był jednym z tych, którzy czynnie przyczynili się do obecnej sytuacji prawnej w Polsce.

Jaką mamy rzeczywistość?

Rząd i wszystkie środowiska z nim związane nie uznają sędziów wybranych i awansowanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa, bo ta, jak podnoszą, działa po prostu bezprawnie. Nie uznają orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, jeśli ten wydawał orzeczenie, czy wyroki w „nieuprawnionym składzie”, czyli przez neosędziów.

Druga strona, czyli środowiska związane z opozycją mówią o „bodnarowskich sędziach i prokuratorach”, orzeczenia TK i SN uznają za wiążące, w tym drugim przypadku tylko wtedy, jeśli wydają je „ich sędziowie”.

Co dalej? Nawet wśród prawników trwa spór, jak wyjść z zaistniałej sytuacji. Jedni mówią: trzeba działać rozważnie, inni: wszystkie zmiany, jakie wprowadził w wymiarze sprawiedliwości PiS były łamaniem prawa i konstytucji, więc trzeba po prostu wrócić do tego, co było przed 2015 rokiem. Nie bacząc na nic i nikogo.

Tylko czy można przywracać praworządność samemu łamiąc reguły?

I nie jest tak, że minister Bodnar nic nie robi - nie! W lutym przedstawił w Brukseli plan naprawy praworządności (tzw. Action Plan).

- Plan przedstawiony przez ministra Bodnara to krok, który może doprowadzić do zakończenia procedury wobec Polski na podstawie art. 7, ale jest jeszcze dużo pracy do wykonania - stwierdziła ówczesna wiceszefowa Komisji Europejskiej Viera Jourova.

„Plan przewiduje przeprowadzenie szeregu działań o charakterze legislacyjnym i pozalegislacyjnym, które będą realizowane z poszanowaniem wszystkich zasad wyrażonych w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, prawie Unii Europejskiej oraz zasadach płynących z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej” - czytamy na stronie ministerstwa.

Przywrócenie zmian ma obejmować: Krajową Radę Sądownictwa, Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny, prokuraturę, sądy powszechne. Wiele z nich już widać, do pracy wrócili chociażby sędziowie i prokuratorzy odsunięci od niej przez poprzednią władzę. Do tej pory, Sejm przyjął też kilka uchwał, ustawy musiałby podpisać prezydent, które wprowadzają „nowe”, ale jedynie w sposób deklaratywny.

Wydaje się, że nic więcej, póki co, minister Bodnar zrobić nie może.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
I czynny żal bodnara nie pomoże.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl