Krajobraz po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Czy ich wyniki wpłyną na polską scenę polityczną?

Lidia Lemaniak
Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Władysław Kosiniak-Kamysz - w jakich miejscach polskiej polityki będą za cztery lata?
Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Władysław Kosiniak-Kamysz - w jakich miejscach polskiej polityki będą za cztery lata? Fot. Adam Jankowski/PAP:Radek Pietruszka/Paweł Supernak
Po eurowyborach nasza scena polityczna niewiele się zmieni. Ale koniec wyborczej dominacji PiS, zwycięstwo KO, sukces Konfederacji oraz porażki Trzeciej Drogi i Lewicy, mogą rozpocząć pewne procesy polityczne. Koalicjanci Donalda Tuska nie chcą słyszeć o jakichkolwiek zmianach w rządzie.

Spis treści

Sromotna porażka Trzeciej Drogi. PSL musi przemyśleć współpracę z Polską 2050

Największą porażkę w wyborach do PE poniosła Trzecia Droga. W wyborach parlamentarnych uzyskała 14,4 proc. poparcia, co sprawiło, że była trzecią siłą polityczną w Polsce. W wyborach samorządowych – 14,25 proc. W wyborach do PE tylko 6,91 proc. Przełożyło się to na trzy mandaty – dwa dla PSL i jeden dla Polski 2050. Jeszcze bardziej porażająco wygląda to w liczbach – w wyborach parlamentarnych na projekt PSL i Polski 2050 zagłosowało 3 110 670, w wyborach europejskich – 813 238 osób. Co takiego się stało, że sojusz Kosiniaka-Kamysza i Hołowni „zgubił” aż tylu wyborców?

Nie miejmy złudzeń – 15 października na TD głosowało wielu wyborców, którzy nie chcieli PiS u władzy. Próg dla koalicji wynosi 8 proc. i gdyby TD go nie przekroczyła, to metoda D’Hondta działa nieubłaganie – mielibyśmy trzecią kadencję prawdopodobnie samodzielnych rządów PiS. W wyborach europejskich sojuszowi Kosiniaka-Kamysza i Hołowni z całą pewnością zaszkodziła niespójność – PSL i Polska 2050 należą w PE do innych frakcji. Nie bez wpływu było ujawnienie przez media na kilka dni przed wyborami, że pod koniec marca Żandarmeria Wojskowa zakuła w kajdanki żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w momencie atakowania przez nielegalnych migrantów polskiej granicy. Mimo że szef MON szybko zareagował na publikację, to bezpośrednio uderzyła ona w PSL. Pokuszę się też o stwierdzenie, że Polska 2050 przestała być dla PSL wartością dodaną. Kiedy takie pytanie zadałam Dariuszowi Klimczakowi, wiceprezesowi Ludowców i ministrowi infrastruktury, odpowiedział, że „Hołownia z Kosiniakiem-Kamyszem stanowią duet”.

– Mamy do Hołowni takie samo zaufanie, jak na początku. Małe potknięcie w wyborach europejskich nie ma wpływu na naszą kondycję i nasze relacje – mówił. Zapewnił, że TD będzie trwać. Patrząc na wyniki do europarlamentu historycznie – PSL wprowadziło najmniej europosłów – dwóch. Więcej Polaków zagłosowało na Ludowców, niż na Polskę 2050. Poza tym popularność marszałka Sejmu jest na wyczerpaniu, a jak mówił nam przed wyborami politolog prof. Rafał Chwedoruk – „popkultura, jako sposób uprawiania polityki, jest bardzo skuteczna, ale jest też czymś, czym można wygrać tylko jedną kampanię – i to Hołownia uczynił w wyborach prezydenckich w 2020 r.”. PSL musi poważnie przemyśleć dalszą współpracę z Polską 2050. Nie sądzę, aby w tej kadencji Sejmu, a na pewno nie przed wyborami prezydenckimi, ogłoszono, że to koniec TD, ale jednak – pójście razem z Polską 2050 do następnych wyborów parlamentarnych, może zwyczajnie dla PSL nieopłacalne.

Lewica powtórzyła wynik z najgorszych dla siebie wyborów. Trudno mówić o sukcesie

Również Lewica osiągnęła wynik poniżej swoich oczekiwań – 6,3 proc. i trzy mandaty. Partia prowadziła intensywną kampanię i przedstawiła program na wybory europejskie. Trzech mandatów Lewica była pewna, ale jednak liczyła, że będą co najmniej cztery. 6,3 proc. to powtórzenie wyniku z wyborów samorządowych, które zawsze były dla Lewicy najtrudniejsze. Trudno więc mówić o jakimkolwiek sukcesie, kiedy w wyborach do PE ma się praktycznie taki sam wynik, jak w wyborach dla siebie najtrudniejszych. Nieoficjalnie coraz więcej mówi się o zmianie liderów, ale – jak zauważają jej politycy – to nie przynosi efektu z dnia na dzień. Z naszych informacji wynika, że na współprzewodniczącego Nowej Lewicy nie będzie startować Włodzimierz Czarzasty, a to w związku z tym, że w listopadzie 2025 roku obejmie funkcję marszałka Sejmu. Część posłów Lewicy domaga się też rozliczeń z Razem. – Nie może być tak, że chodzą do mediów i krytykują rząd, którego jesteśmy częścią. Do rządu nie weszli, ale są z nami w klubie – słyszymy od jednego z polityków. Sam Czarzasty przyznał, że „Lewica zrobiła masę błędów”, wśród których wymienił listy wyborcze, które – jego zdaniem mogły być lepiej ułożone. – W tym rządzie musimy być bardziej wyraziści – ocenił. Jego zdaniem potrzebne są „olbrzymie badania” dotyczące m.in. tego, dlaczego na Lewicę nie głosowały kobiety, a także młode pokolenie.

Wyczekiwane zwycięstwo Tuska. Premier wyrasta na lidera w UE

Zamykając kwestię wyborów europejskich dla ugrupowań tworzących koalicję rządzącą, dla KO wygrana oznacza długo wyczekiwane zwycięstwo. Poprzednie wybory, jakie wygrało ugrupowanie pod wodzą Tuska, to wybory europejskie sprzed 10 lat. W wyborach parlamentarnych w 2023 r., mimo że KO otrzymało aż 6 629 402 głosów, nie wystarczyło to do zwycięstwa. W wyborach do PE, przy znacznie niższej frekwencji „zaledwie” 4 359 443 głosów dało ugrupowaniu wygraną. Nieznaczną – KO – 37,06 proc., PiS – 36,16 proc. Wygrana ma wymiar zwłaszcza psychologiczny, bo otwiera KO drogę do kolejnych zwycięstw. Ponadto Tusk wyrasta na lidera w UE, biorąc pod uwagę zwłaszcza sromotną porażkę Macrona we Francji i Scholza w Niemczech. W mediach już pojawiły się spekulacje, że w związku ze zwycięstwem, premier walczy w Brukseli o ważne stanowisko dla Polski – ma to być teka nawet wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej. Warte odnotowania jest także to, że dwa najlepsze wyniki w kraju przypadły politykom KO – Borysowi Budce i Bogdanowi Zdrojewskiemu.

Rozliczenia w koalicji?

Czy wobec słabych wyników koalicjantów, zwłaszcza fatalnego Trzeciej Drogi, Tusk może domagać się rozliczeń w koalicji? – Nie. Bo umowa koalicyjna została podpisana na cztery lata, a nie na kilka miesięcy – słyszymy od polityków TD i Lewicy.

W PiS zmiany po pierwszej od 10 lat przegranej?

W przypadku PiS można mówić o porażce Jarosława Kaczyńskiego. Kandydaci, których wspierał (np. Karski, Lichocka, Czarnecki) nie dostali się do europarlamentu. Podobnie, jak w wyborach parlamentarnych, PiS źle ułożył listy wyborcze – jedynki, tak samo, jak 15 października, zostały wyprzedzone przez kandydatów z dalszych miejsc. Czy w związku z pierwszą przegraną od 10 lat PiS czekają zmiany? Zapytaliśmy o to socjologa, dr hab. Jarosława Flisa. – Na pewno jest to jakiś bodziec, co zrobić w przyszłości, chociaż niezbyt silny. Niedalekiej, bo w przyszłym roku wybory prezydenckie, które nie będą do interpretowania. W tych wyborach nie można mówić o remisie. Jeśli kandydat PiS będzie mieć o niecały 1 proc. mniej poparcia od kandydata KO, to po prostu przegra – powiedział. Pytany o to, jak odczytywać fakt, że wielu kandydatów popieranych przez Kaczyńskiego nie dostało się do europarlamentu, ocenił, że to na pewno nie buduje pozycji prezesa wewnątrz partii.

– Pojawia się więc pytanie, ile osób w PiS wierzy jeszcze w to, że prezes wie coś, czego oni jeszcze nie wiedzą, a ile osób myśli, że prezes nie wie wielu rzeczy, o których oni wiedzą? – dodał. Zdaniem socjologa „jeśli PiS uważa, że wygrał wybory samorządowe, a teraz ma większe poparcie procentowe, niż miał w październiku, to może twierdzenie Kaczyńskiego, że Kurski zapewnił PiS zwycięstwo w wyborach parlamentarnych 2019 oraz w prezydenckich 2020, jest nieprawdziwe. Być może PiS odnosił zwycięstwa pomimo Kurskiego, a nie dzięki niemu. Zresztą, fakt, że Kurski nie został wybrany do PE, pokazuje, że nie ma rozlicznego grona zwolenników. Przegrał z anonimowymi posłami, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek w PiS za nim zapłakał – stwierdził.

Wielki sukces Konfederacji. Co za nim stało?

Największą wygraną w wyborach europejskich odniosła Konfederacja, na którą zagłosowało 1 420 287 głosów (12,08 proc.), co przełożyło się na sześć mandatów. Ugrupowanie ułożyło bardzo mocne listy – aż takich nie mieli w żadnych innych wyborach i najlepiej zmobilizowało swoich wyborców. Konfederacja prowadziła kampanię nastawioną na tematy europejskie – dużo mówiła o Zielonym Ładzie, pakcie migracyjnym i dyrektywie budynkowej. Pomogło im też to, że są otwarcie eurosceptyczni, choć – jak mówią politycy ugrupowania – są „uniosceptyczni”. O sukces Konfederacji i.pl zapytał politologa, dr hab. Bartłomieja Biskup. Ocenił on, że ugrupowanie miało „łatwość marketingową kampanii”.

– Jako jedyna partia otwarcie krytykowała UE. Dzięki temu się wyróżniła i to się jej opłaciło. Część wyborców ma krytyczne zdanie o UE. Sprzyjała im też niższa frekwencja, bo Konfederacja zdobyła mandaty w dużych ludnościowo okręgach – stwierdził. Do przemyślenia, zwłaszcza dla Lewicy jest fakt, że na Konfederację zagłosowało więcej kobiet, niż właśnie na Lewicę, która „prawa kobiet” ma na sztandarach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl