
Pani poseł, na komisji konstytucyjnej PE przegłosowano - przy sprzeciwie dwóch polskich europarlamentarzystów - konkluzję o zmianie kompetencji UE. W jaką stronę idzie Europa?
Przy sprzeciwie dwóch, ale byli warto wymienić, kto był za (Włodzimierz Cimoszewicz głosował za przyjęciem zmian – i.pl). Są tacy, którzy hołdują temu, co ja nazywam czwartym rozbiorem Polski. Sprawa jest niezwykle poważna. Wiemy, że trudno z tą informacją dotrzeć do ludzi, bo wciąż jest bardzo duże poparcie dla naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Ale my to poparcie opieramy na tym, do jakiej Europy wstępowaliśmy, czyli do Europy Ojczyzn. A dzisiaj tych ok. 100 poprawek, które są proponowane do traktatu o Unii Europejskiej i traktatu o funkcjonowaniu UE właściwie wywracają stolik. I powodują to, że obudzimy się w zupełnie innej Unii niż ta, w której teraz jesteśmy.
Co zmienią te poprawki?
Już nie będziemy mieli możliwości decydowania samodzielnie o wielu sprawach, o których dziś decyduje Sejm, rząd, wojewoda czy burmistrz. W bardzo wielu dziedzinach. To jest około 65 obszarów, gdzie nie będzie już prawa weta. Nie będziemy więc mogli już zabezpieczać swoich interesów. Znakomitym tego przykładem są lasy. Kompetencje i władztwo zostanie przekazane przez państwa członkowskie pod władztwo Komisji Europejskiej. To spowoduje, że to nie Polska będzie decydować o tym, jak zalesiać, w jakim zakresie korzystać z gospodarki drzewnej. A przypomnę, że to jest około 4 proc. PKB, ponad czterysta tysięcy miejsc pracy. To wszystko ulegnie znacznemu ograniczeniu, by nie powiedzieć finalnie likwidacji. Jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę fakt, że będzie przymus wprowadzenia euro, jeżeli weźmiemy pod uwagę cały Zielony Ład, bo niestety pewne zapisy zostały również pod to wprowadzone, to oznacza, że będziemy z własnych kieszeni wydawać na marzenia Timmermansa. Jak choćby na elektryczne samochody. Dzisiaj przeczytałam taką informację w mediach, że samochody elektryczne są najczęściej palącymi się autami. A już pomijam fakt, że nie będzie nas Polaków na nie stać.
Nie ma zapisów o równości kobiety i mężczyzny, wprowadzono zwrot „gender equity”.
Są też zapisy w zakresie ideologii. Panuje pewien amok na tym tle, szczególnie lewaków, a teraz zapis jest literalny. I jeżeli pewnych założeń tej ideologii nie będziemy wykonywać potulnie, to istnieje masa mechanizmów, którymi będzie mogła nas Komisja Europejska dyscyplinować. Oczywiście najczęściej tym, co już przeżyliśmy (tzw. mechanizm warunkowości – i.pl). Będą to decyzje polityczne, które teraz już będą prawnie umocowane w traktacie.
I co nas czeka?
Uwaga, zbliża się ewidentnie nowy Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich! Taki chochoł długo może nie przetrwać, ale może narobić bardzo dużo szkód, jeśli idzie o obszary naszej suwerenności. Musimy tutaj stanąć w obronie naszej Ojczyzny.
Obronność także mamy oddać.
To jest niezwykle ważne - mamy też oddać tutaj kwestie obronności, kwestie ochrony granic Unii Europejskiej. Gdyby te zapisy, które teraz są proponowane, obowiązywały dzisiaj, to podejrzewam, że Putin już byłby u wrót Warszawy. Kolejny bardzo wrażliwy obszar to kwestie migracji. Zwolennicy nowego kształtu UE absolutnie będą mogli wszystko tu zrobić.
Referendum okazało się nieważne, ale przecież głosujących na "NIE" na wszystkie pytania było ponad 10 milionów Polaków.
Mamy demokrację, każdy ma prawo zagłosować jak chce. Ale patrząc na wyniki referendum, na to jaka liczba wyborców w nim nie głosowała, dochodzę do wniosku, że ludzie nie poszli dlatego, że u nas czują się bezpiecznie. To bezpieczeństwo zapewniła obecna władza.
Nie dotknęło nas fizycznie to, co jest treścią pytań?
Nie dotknęło. Nie zrozumieliśmy istoty. Ale ja tu, w Belgii, rozumiem tę istotę. Bo jeżeli po godz. 18 nie wyjdę na ulicę, co rusz mamy alerty przychodzące na telefon, wzywające do pozostania w domu, gdy prosi się o pracę zdalną, to widać jak wysoki panuje poziom zagrożenia. Są to najwyższe poziomy alertów.
Tak mocno Zachód już jest zagrożony?
Jeżeli dojeżdżam samochodem i są potężne korki, bo jest wyłączony Plac Schumana, biega z nożem jakiś imigrant, jest niebezpieczny dla otoczenia i muszą go obezwładnić; za chwilę ginie dwóch Szwedów tylko dlatego, że byli kibicami swojej narodowej drużyny, to ja to zagrożenie widzę. Są wciąż porachunki gangów narkotykowych. Jeżeli dzieje się coś w Republice Konga, to tu natychmiast imigranci się odzywają i płonie najpiękniejsza ulica Brukseli. My to czujemy na własnej skórze. Ale staraliśmy się bardzo jako władza, by Polacy tego nie musieli czuć. Dzisiaj nie mam tej gwarancji, co się stanie, dlatego, że Donald Tusk już pojechał po instrukcje do Brukseli i te instrukcje otrzymał. I będzie musiał się potulnie zgodzić, ponieważ nie po to oni „inwestowali” w nasze wybory, żeby teraz Donald Tusk się stawiał w jakiś określony sposób. A że jest miękki, plastyczny, to jest oczywiste. To jest polityk tego pokroju. Widzieliśmy tę radość z jego powrotu. Ale to nie jest radość, bo go kochają. Przepraszam bardzo, ale tylko naiwny może w to uwierzyć. To jest biznes, potężny. On będzie musiał się więc na to zgodzić. I będzie chciał zresztą. Być może on ma takie poglądy. Ale podobnie jak Rafał Trzaskowski - to są ludzie zakochani w federalizacji Unii, w centralizacji Unii i uważają, że to jest dobre. Ale dla nas to jest czwarty rozbiór Polski.
A jak sygnały z innych państw? Zagrożenie już zobaczyli Włosi, zmaga się z nim Szwecja...
Uważam, że przychodzi tam refleksja. Na pewno są w tej grupie Węgrzy, bo oni są zdecydowanie przeciw i absolutnie na to nie pozwolą, bo widzą jak bardzo się ingeruje w ich suwerenność. Myślę też, że Włosi są w tej grupie. A reszta - tam, gdzie rządzą socjaliści i liberałowie - te nowe zmiany przegłosują. Oni już mają multikulti, więc to nie problem. Ja uważam, że polityka migracyjna i polityka w zakresie bezpieczeństwa i finansów będą dla nas najważniejsze.
Czemu zniesienie prawa veta jest dla nas groźne?
Zniesienie prawa weta jest niezwykle groźne, ale jest jeszcze jedna rzecz groźniejsza. Oto w jaki sposób chcą ograć m.in. Polskę inne kraje. To właśnie Niemcy podnoszą głowę. Jeszcze raz powtarzam - ci Niemcy, którzy przegrali wojnę, którzy tworzyli obozy koncentracyjne, robili coś, co się w głowie nie mieści. Mordowali ludzi, mordowali dzieci, eksperymentowali na kobietach – i oni raczą teraz podnosić łeb i pretendują do tego, by być hegemonem w Europie. A jeszcze za tę ostatnią wojnę się nie rozliczyli i w dodatku swoich dzieci historii nie uczą jak należy - by znowu się jakiś Hitler nie pojawił i nie przyszło komuś do głowy takiego gościa popierać. Niemcy wiodą prym w tych pomysłach, Holendrzy i Francuzi. Ta trójka. Oni sobie wymyślili, by „odchudzić” Komisję Europejską.
Co to znaczy „odchudzić”?
To znaczy wyeliminować Polskę ze składu Komisji Europejskiej. Teraz jest tak, że każdy kraj może desygnować swojego komisarza. To „odchudzenie” może pozbawić takie kraje jak Polska, Węgry i Słowacja albo kraje, które mają właśnie obecnie rządy prawicowe, konserwatywne, członkostwa w Komisji Europejskiej. A tego konsekwencją będzie nie mieć już kompletnie na nic wpływu. To majstersztyk tych zmian. Ciekawe co na to Donald Tusk? Może jeszcze marzy o karierze przewodniczącego KE? Moim zdaniem marzenia ściętej głowy, ale marzenia nie są karalne w Polsce. Uważam, że on potrzebuje tego rządu, nawet gdyby po nim był znowu potop, jak jak to było kadencjach, kiedy rządził i potem poszedł do Brukseli.
Oni to „odchudzenie” tłumaczą tym, że przecież będziemy przyjmować coraz więcej krajów, w tym Ukrainę. Z drugiej strony mówią, że najpierw Ukraina musi uporać się z korupcją, wygrać z Rosją, więc to jest długi proces. Ale już teraz tłumaczą, że będą przyjmować inne kraje i że wtedy nie mogą Unią rządzić instytucje rozbuchane. To jest tak skrajnie cyniczne i tak skrojone pod Niemcy, Francję, Holandię, że tylko naprawdę ktoś, kto już zupełnie nie chce nic wiedzieć, może uwierzyć, że to sprawiedliwe. Zrozumcie to ludzie! To jest rugowanie właśnie m.in. takich państw jak nasze i tych państw, które nie będą pasowały do mebli w Komisji Europejskiej.
To m.in. państwa Bałkanów i Europy Środkowo-Wschodniej.
Tak, narażone są te kraje. Nie będą miały prawa głosu, a będą zalewane przez te niebezpieczeństwa, które wymieniliśmy. Decyzjami arbitralnymi, odgórnymi. Tak jak kiedyś byliśmy takimi decyzjami zalewani z Moskwy. Łatwo sobie to wyobrazić, że nie będziemy mieli żadnego wpływu. Powiedzą nam, że mamy osuszać torfowiska, to będziemy je osuszać. Powiedzą, że mamy zaorać pola, wybić kilka milionów sztuk bydła, to wybijemy. Tak jak zresztą nakazano w Holandii, tylko że tam się na szczęście farmerzy zbuntowali, utworzyli partię i mają bardzo dobre notowania, bo jeszcze trochę normalnych ludzi jest. I wylali na głowę Timmermansowi kubeł zimnej wody. I jego partia - można to sprawdzić - szoruje po dnie. Jeżeli te obszary prześledzimy bardzo dokładnie, to zobaczymy, jakie jest to olbrzymie zagrożenie.
Co możemy zrobić?
Żaden europoseł tu nie powinien się zgodzić. Na pewno Polska powinna to wetować w każdej sekwencji zdarzeń. Dzisiaj widzę, że media, które są polskojęzyczne, ale nieprzychylne silnemu państwu polskiemu, suflują taką wersję: przecież to dopiero wstęp. Otóż nie, nic tu nie jest wstępem. Powstał już projekt, który będzie bardzo trudno zmienić. Bardzo. Tu jedzie już walec. W takim kształcie, w jakim to dzisiaj zostało przyjęte przez komisję konstytucyjną, walec liberalno-lewicowy przyjmie to potem w Parlamencie Europejskim bez mrugnięcia okiem. Potem to przyjdzie do Rady. To ważne, by to tam zawetować. No, ale tu już sobie Donalda Tuska „załatwili”, żeby im tutaj nie bruździł jakiś premier z Polski.
Jak szybko potoczą się teraz wydarzenia?
Sekwencja zdarzeń jest rozpisana. Podczas pierwszej sesji w listopadzie w Strasburgu mamy to przyjąć i pewnie przyjmie to większość parlamentarna, ta większość, o którą tamta strona walczy. I 19 grudnia ma się odbyć posiedzenie Rady. Jeśli Donald Tusk nie zdąży powołać rządu, to pewnie przesuną ten punkt. Tylko po to, by czekać, aż przyjedzie spolegliwy premier. Powinniśmy wszyscy, jako Polacy, być przeciwko temu, niezależnie w jakiego Pana Boga wierzymy.
Są europosłowie popierający te zmiany. Robert Biedroń już jest zachwycony.
No bo Robert Biedroń zachwycony chyba tym w ogóle jest, że tu (w Brukseli – i.pl) jest. Natomiast targetuje swoje działania do tego swojego wąskiego elektoratu.
To, co przegłosowała komisja, jest jakby powrotem do odrzuconej niegdyś konstytucji. Odrzuconej wtedy też głosami Niemców.
No mamy słynny manifest z Ventotene, gdzie wyraźnie było powiedziane, że będziemy dążyć właśnie do takiej Unii. (Manifest dysydentów włoskich z 1941 r. Zakładał on stworzenie UE jako państwa federalnego, w miejsce narodowych państw, rzekomo obarczonych grzechem imperialistycznych zapędów – i.pl). To realizacja na podstawie bardzo miękkich kroków, jakim była „Konferencja na temat przyszłości Europy” (w latach 2021-2022 r. - i.pl). Konferencja jak miliony innych, ale oni zrobili z niej bożka. Twierdzą, że wnioski przedyskutowali z NGO-sami, to było może z 800 osób. Jaka to reprezentacja, jeśli weźmiemy wszystkich mieszkańców krajów UE? Nawet nie śladowa. Ale oni uczynili z tego pierwsze zawołanie, potem otwarcie tych traktatów i rozszerzyli o dalsze procedury: przyjęcie raportu przez komisję konstytucyjną, za chwilę przez Parlament Europejski i przez Radę.
To już jest procedura, która została jawnie wszczęta zgodnie z art. 48 traktatu Unii Europejskiej.
I to w sprawach światopoglądowych? I zdrowia? Przecież tam będzie wprost wymienione zdrowie reprodukcyjne, prawda? Przepraszam bardzo, ale to już jest wchodzenie z butami w sprawy wolności. Z jednej strony sprawa wolności, a z drugiej zamordyzm. Mówię jasno: zamordyzm absolutny przy wszystkich mechanizmach dotyczących sankcji dotyczących mechanizmów różnego rodzaju. Raz jest „praworządność”, potem „procedury naruszeniowe”. Potem oczywiście kwestia kar, podwójnego karania, bo niewykonanie jakiegoś wyroku ETPCz będzie skutkowało karami, które będzie mógł nakładać Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Taki piętrowy bat. Na każdym piętrze po trzy baty i obudzimy się w tym momencie, gdy już nikt nie będzie mógł nic zrobić. I po to im był potrzebny Donald Tusk. Dlatego tak się przygotowywali, że całą procedurę przeprowadzili tydzień po wyborach w Polsce.
Jest jeszcze jeden wentyl bezpieczeństwa w postaci koniecznej ratyfikacji przez kraje członkowskie.
Uważam, że w Polsce powinniśmy skorzystać z art. 90 Konstytucji (wyrażenie zgody na ratyfikację takiej umowy może być uchwalone w referendum ogólnokrajowym – i.pl). I absolutnie tego nie ratyfikować przez parlament. Ale wiemy i znamy różne podejścia, jak jeszcze rządziła Platforma Obywatelska, jak potrafiła robić takie by-pasy, żeby jakichś dokumentów nie przyjmować w tym trybie. Naprawdę trzeba jasno mówić, że nie możemy sobie tego narzucić, bo to jest komuna bis! To są marksistowskie i neomarksistowskie pomysły jak ten z Zielonym Ładem. Formułowanie postulatów, takich jak ten o wyższości przyrody nad człowiekiem to mieszanie ludziom w głowach. Mamy się ograniczyć do hulajnogi i rowerów, bo tak sobie panowie wymyślili. My na komunie się znaliśmy. Polacy mają doświadczenie, Słowacy mają, Węgrzy też. Ale pozostali nie widzą, jak im się pętelkę zakłada na szyję.
Skończy się upadkiem UE? Ile mamy czasu?
Jeden z takich graczy dużych tutaj, socjalista, powiedział, „jak to wdrożymy, to będziemy rządzić 30 lat”. Ja powiedziałam jasno i wyraźnie, że może to i racja, bo my komunę blisko 50 lat przeżywaliśmy, ale ona na koniec się rozpadła. Szkoda ludzi, szkoda naszego dorobku. Europa stanie się skansenem. Azja zaciera ręce. U nas się kopalnie zamyka, tam otwiera. Tu na siłę stawiamy na elektryki, a tam wydobywają to, czego my nie mamy, czyli pierwiastki ziem rzadkich. Unii nie przeszkadza, że się wykorzystuje pracę niewolniczą dzieci, łamie prawa człowieka, że sprawa recyklingu będzie poważnym problemem. Już nikt nie zwraca uwagi, znowu się obudzimy, jak będzie problem i jak nakażą przepisy unijne, wszystkie panele fotowoltaiczne nagle za duże pieniądze utylizować. Tylko wtedy na pogadanie będzie za późno.
Nam się wydaje, że to jest odległe. Nie, 70 proc. ustawodawstwa trzeba przetransponować na nasz krajowy system prawny i dlatego tak ważne jest to, co się tutaj w tej chwili dzieje. I chcę zwócić uwagę i uczulić wszystkich – to dotyczy dokładnie was, waszych dzieci i waszej kieszeni. A przede wszystkim waszej kieszeni, bo UE ma dziś wielki deficyt, a chce realizować agendę Zielonego Ładu. Kto to będzie realizował? My...
Niemcy wygasili elektrownie atomowe, otwierają kopalnie węgla brunatnego. Gdzie tu ten Zielony Ład?
Są równi i równiejsi. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jak są konstruowane te przepisy? Tak, że się narzuci jakieś rozwiązanie, np. pompy ciepła o takich parametrach, by kupować tylko niemieckie pompy. Z gazu jeszcze możemy korzystać, ale też niedługo. A mamy gazoporty, mamy zapasy, ale Niemcy nie mają. A skoro oni mają, to czemu my byśmy mieli mieć? Choć z drugiej strony tęsknią, by szybko tę wojnę zakończyć, robić znów interesy z Rosją, bo mają gospodarkę w fazie recesji.
Sądzi Pani, że wciąż tu mogą działać wpływy rosyjskie?
Tak, tu wszystkie instytucje mogą być infiltrowane bardzo mocno. W Komisji Europejskiej są przecież niewybieralni urzędnicy, tam się tworzy dokumenty, które bardzo trudno jest zmienić. Oni są niezwykle sprawni. Nie będę tu chwalić Ławrowa, ale tu każde słowo jest odnotowywane i każde słowo rezonuje. Tylko jest pytanie, czy są w naszym kraju ludzie na to odporni. Czy teraz władza będzie na to odporna? Moim zdaniem nie.
Europa Ojczyzn, które ze sobą współpracują, które kooperują, które się ubogacają swoją kulturą, tożsamością, rozwiązaniami, istniejąca dzięki obecnemu traktatowi i układowi Schengen, to był piękny projekt Schumana.
Po co to ruszać? Doszła do władzy liberalna, lewacka siła, która chce wprowadzić inżynierię nowego człowieka. I przy okazji zrobić wielkie interesy. I na to nie możemy pozwolić. W przeszłości my, Polacy bardzo ładnie się opieraliśmy. Tu rolę odegrał nie tylko ruch „Solidarność”, ale i była wielka rola Kościoła, który dziś jest niszczony przy pomocy wielu „pożytecznych idiotów”. Atak na Ojca Świętego teraz to też nie jest przypadek. Polska konserwatywna im w tym bardzo przeszkadzała. Codziennie bym odpytywała Donalda Tuska, czy chce być autorem czwartego rozbioru Polski. Przyjeżdżając tutaj – jeśli to zrobi – sprzeda Polskę. Za własne stanowisko, za poklepywanie po plecach, musimy przed tym ostrzegać.
W Brukseli nie odrobiono lekcji historii? To już kiedyś było - wino będziecie robić w Gruzji i Mołdawii, a zboże będziecie sadzić na Ukrainie...
Tym bardziej grzech będzie Donalda Tuska, bo jest historykiem. I ktoś, kto jest świadomy, jak to było i nawet jeśli uważa, że walczył o wolną Polskę - czego ja nikomu nie ujmuję - to tym bardziej powinien być za suwerenność odpowiedzialny. Jeśli przyłoży rękę do tego rozbioru, to tak będzie wyglądać współczesna Targowica. Znamy to z lekcji, ale ja dzisiaj czuję tę Targowicę. I naprawdę jestem tym przerażona.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
rs, lena
